Quantcast
Channel: Kobieca-strefa.pl / blog kosmetyczny / blog o urodzie / blog lifestylowy
Viewing all 162 articles
Browse latest View live

Hity kosmetyczne 2016 - Golden Rose, Semilac, Holika holika, Clare Blanc.

$
0
0
    Rok 2016 już za nami, a więc pora na parę hitów kosmetycznych minionego 2016 roku! Chyba każda z nas co jakiś czas odkrywa ciekawe produkty które polubimy bardziej lub mniej. Jednak są też takie produkty które szczególnie zapisza się w naszej pamięci. I oto o nich post, zapraszam!


Niestety, niekórych produktów nie miałam akurat w domu, abym mogła zrobić im zdjęcie. Jednak postaram się szczegółowo podac nazwę, bo sa to naprawde bardzo dobre produkty! A więc zaczynajmy :)

Semilac, Hardi milk, 054 Pale Peach Glow, Oliwka do skórek
Dopiero w 2016 roku tak na dobre i złe poznałam lakiery hybrydowe. Najbliższa mojemu sercu stała się firma Semilac, która robie bardzo dobre lakiery ale również dodatki do całego manicure hybrydowego. Hardi milk wygląda pięknie na przedłużeniu paznokcia, trzyma się dość długo, a zbudowanie bazy jest banalnie proste. 054 kupiłam przez przypadek właściwie i początkowo gdy zobaczyłam drobinki to odechciało mi sie używac tego lakieru. Ale kolor jest niesamowity. Mimo, że prosty i codzienny to pokochałam go niesamowicie i bardzo czesto gościł na moich paznokciach. I została jeszcze oliwka do skórek. Tutaj również firma Semilac wygrała z innymi produktami. Oliwka bardzo dobrze nawilża skórki, ale również zmiękcza je. 



Golden Rose, Velvet matte 02 i 12, Lipstick 150
Jeśli chodzi o pomadki to tylko i wyłącznie moge polecić Golden Rose. Mam bardzo dużo pomadek, jednak to one gościły na moich ustach najczęściej. Jakościowo moim zdaniem sa o wiele lepsze od kultowych już pomadek MAC. Moimi ulubieńcami są pomadki z serii Velvet Matte. Tutaj akurat mam odcień 02 i 12, są to piękne zgaszone róże. Uwielbiałam je używać na codzień, ale również na jakieś wyjścia. 150 jest brudnym różem zmieszanym z nudziakiem. Bardzo ciekawy kolor, świetnie sprawdza się jako typowy dzienniak. O tych pomadkach więcej przeczytacie TU.



Too Faced Chocolate Bar
Moja pierwsza paleta z "wyższej" półki. Kupiłam ją w dzień zdania inżyniera i pokochałam od pierwszego użycia. Cienie pięknie się blendują, mają bardzo dobrą pigmentację i można wykonać wiele ciekawych makijaży, zaczynając od delikatnych kończąc na mocniejszych smoky eyes. Opakowanie prawie niezniszczalne, bo wykonane z solidnego metalu z dużym lusterkiem w środku.

Urban Decay NAKED BASICS
Dostałam ją stosunkowo niedawno, jednak jeśli chodzi o ich jakość...genialna! Tak pięknie blendujących się cieni jeszcze nie miałam okazji używać. Niestety, jest to mniejsza wersja, więc ma jedynie 6 cieni w środku. Cienie są typowe dla codziennego makijażu, matowe, w kolorystyce brązów.

Zoeva Naturally Yours
Jest to paleta o prostej kolorystyce, pasującej większości osób. Typowo brązy i beże, niektóre z świecącymi drobinkami. Cienie dobrej jakości, porównywalne z Inglotem. Minusem z pewnością jest opakowanie, które jak ubrudzimy cieniami to bardzo trudno doczyścić. Przez to jest również najmniej trwałe w porównaniu do Urban Decay i Too Faced.


Kobo, Matt bronzing & Contouring powder  311 Nubian Desert
W tym roku pokochałam bronzery, wcześniej tez używałam, ale nie trafiłam na ten idealny odcień. Kobo był moim pierwszym zimnym odcieniem, pięknie wyszczupla buzię, trzyma się cały dzień i dobrze rozciera się podczas nakładania.

Inglot, Puder do modelowania twarzy 505
Również w zimnym odcieniu, bardzo ładnie podkreśla makijaż i świetnie trzyma się na buzi. Niestety, ma mały minus, dość mocno się osypuje. Jednak jestem w stanie to zaakceptować za ten piękny kolor.

Clare Blanc, róż HUG ME
Najlepszy mineralny róż jaki kiedykolwiek miałam. Kolor zgaszony, jednak pięknie wygląda w większości karnacji. Ma delikatne drobinki rozświetlające dzieki czemu nie musze nakładać rozświetlacza. Jeśli jeszcze o nim nie słyszeliście, koniecznie musicie przeczytać recenzję TU




Rimmel Match Perfection
Podkład świetnie wygląda na twarzy, nie waży się, nie wysusza, trzyma się długie godziny. Niestety, jego odcienie pozostawiają wiele do życzenia. Więcej o nim znajdziecie TUTAJ.

Maybelline, Color Tatto, 91 Creme de Rose
Ten produkt chyba znają już wszyscy. Uwielbiam wersję On & On Bronze, teraz pokochałam również i tą. Używam jej jako bazy pod makijaż i sprawdza sie rewelacyjnie. Cienie nie rolują się, nie zbierają w załamaniach, świetnie trzymają się przez wiele godzin.

Yves Rocher, szampon z wyciągiem z malwy (Volume) i pomadka ochronna.
Szampon świetnie sprawdza się przy łojotokowym zapalnie skóry głowy. Jako jedyny nie zaostrza mi stanu zapalnego. Bardzo dobrze wpływa na skórę. Natomiast pomadka jest z serii limitowanej: Macadamia z Guatemali. Świetnie nawilża usta, wygładza, nie powstają dzięki niej zajady, a mam z nimi bardzo duży problem.

Sensique, First Vitamin Aid, odżywka do paznokci
Jedna z niewielu odżywek, która faktycznie pomaga mi w odbudowie płytki paznokcia. Dzięki niej paznokcie nie rozdwajają się i rosną długie oraz zdrowe.

Holika Holika, żel aloesowy
Tej firmy nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Żel bardzo dobrze łagodzi wszelkie podrażnienia, można również nakładać na skóre w normie regeneracji i nawilżenia.

GOCranberry, krem do ciała formuła odżywcza
O tym produkcie pisałam TU, jest to bardzo dobrej jakości krem do ciała o ciekawym składzie, delikatnym zapachu. Bardzo dobrze nawilża skórę. Czego chcieć więcej?

Rossmann, Isana Professional, Effektiv-Kur, Oil Care (kuracja do włosów z olejkiem arganowym)
Kosztuje zaledwie kilka złotych, a działa niesamowicie! Włosy po niej są miękkie, błyszczące i o wiele lepiej się układają. Jest moim największym odkryciem minionego roku. Niestety skończyła mi się i wyrzuciłam opakowanie dlatego nie mam jej zdjęcia.

Organique, Anti Age maska do włosów
Maska z dużo lepszym składem niż te powyżej, ale również droższa. Po niej włosy są niesamowicie odżywione, gładkie, lśniące i lejące, dodatkowo ma piękny zapach.

Organique, Anti Couperose, krem do twarzy

Jest to mój ulubiony krem kiedy mam jakiekolwiek problemy ze skórą. Stoi na równi z serią Pumpkin Line. Bardzo szybko się wchłania, jest świetną bazą pod makijaż i co najważniejsze łagodzi wszelkie zaczerwienienia i stany zapalne. To dzięki niemu mam normalny kolor skóry, bez żadnych czerwonych plam :)



TOP 5! Najlepsze palety cieni do makijażu dziennego: Urban Decay, Too Faced, Zoeva, Makeup Revolution

$
0
0
   Ile razy przeszukiwałaś internet poszukując odpowiedzi na pytanie: Najlepsza paleta do makijażu to...? Ja robiłam to wielokrotnie i z pewnością nie jestem w stanie tego zliczyć. W swoim "małym" kosmetycznym magazynie miałam już ok 15 palet, a to mniejszych, większych, droższych czy tańczych. Nie każda zakupiona przeze mnie paleta okazała się strzałem w dziesiątkę. Dlatego dziś przychodze do Was z zestawieniem pięciu, moim zdaniem świetnych palet, z różnych półek cenowych, dzięki czemu z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. A więc zaczynajmy! :)

   Gdy zaczynamy poszukiwania palety idealnej musimy przewidzieć budżet jaki chcemy na nią wydać. Jeśli zaczynasz z makijażem, nie musisz od razu sięgać po produkty wysokopółkowe jak na przykład Too Faced czy Urban Decay. Dodatkowo musisz wiedzieć czego od palety oczekujesz? Poszukujesz żywych kolorów, a może czujesz sie lepiej w jaśniejszych odcieniach? To też bardzo ważny element, bo jeśli nie czujesz się w różach, fioletach czy szarościach to może lepsze będą brązy i beże. 
Poniższe zestawienie przedstawia palety, które świetnie sprawdza się w codziennym makijażu, ale jeśli chcemy stworzyć coś mocniejszego na przykład makijaż wieczorowy to również uda nam się nią stworzyć ciekawy, mocny makijaż. 


1. Rimmel, Magnif Eye nr 002
Cena: 20zł - 42 zł

Tą paletę mam od niedawna, jednak już przy pierwszym użyciu bardzo spodobała mi się jej pigmentacja i dobór kolorów. Mamy do wyboru trzy wersje kolorystyczne tej palety, mój wybór padł na 002. 001 Jest bardziej ciepła, natomiast 003 mocniejsza. Niektóre cienie wchodzą w lekko różową tonację, jednak na oku wyglądają naprawdę dobrze! Cienie są matowe, ale również połyskujące. Można nimi zrobić bardzo ciekawy makijaż wieczorowy, jednak będzie to wersja delikatna dzięki czemu możemy przy nim postawić na mocne usta. Pigmentacja również jest przyzwoita, trzymają się bardzo podobnie do palety Makeup Revolution. Minusem jest fakt, że posiada tylko 8 cieni i nie ma lusterka. Dla mnie jest to bardzo dobra paleta na wyjazd. Opakowanie jest małe i poręczne, dzięki czemu nie dźwigamy dużej palety, która zajmuje sporo miejsca w kosmetyczce. Ewentualnie dla osób, które poszukują czegoś innego jak brązy i beże. Jeśli chodzi o cenę to polecam kupować w drogeriach internetowych, bo w Rossmannie itp cena jest strasznie wygórowana.


2. Makeup Revolution NAKED CHOCOLATE
Cena: 39,90 zł - 45 zł.

Jest to pierwsza paleta, którą aż tak bardzo polubiłam. Jej kolorystyka jest uniwersalna, posiada 14 mniejszych cieni oraz dwa bazowe (jeden matowy, drugi błyszczący). Cienie są neutralne, a więc będą pasować większości osób. Czy to będą osoby o niebieskich, zielonych a może brązowych oczach oraz dla osób o ciepłej i zimniej tonacji skóry. Paleta ma cienie matowe, satynowe oraz z drobinkami. Zestaw umieszczono w plastikowym opakowaniu z dużym lusterkiem. Jakość cieni oceniam wysoko, bo mają dobrą pigmentację, dobrze się rozcierają, można stworzyć nią makijaż dzienny, ale również typowo wieczorowy. Ich trwałość również nie jest najgorsza, jednak polecam użyć dobrą bazę pod cienie, a bardzo pozytywnie nas zaskoczy. Jeśli zaczynasz swoją przygodę z makijażem ta paleta jest właśnie dla Ciebie. Uniwersalność to jej główna cecha. 


3. ZOEVA, Naturally Yours
Cena: ok 90 zł

Zoeva ma bardzo duży wybór kolorystyczny w swoich paletach. U mnie wybór padł na chyba najbardziej uniwersalną palete jaką mają w swoim asortymencie. Najlepiej czuje się w beżach i brązach, a ta paleta złożona jest tylko z takich kolorów. Cienie są matowe ale znajdziemy też coś z połyskiem. Bardzo łatwo wykonać nią makijaż dzienny, natomiast ciemniejsze odcienie świetnie spiszą się przy mocniejszym makeup'ie. Cienie są bardzo dobrej jakości, mają świetną pigmentację, bardzo dobrze się blendują i trzymają się na oczach wiele godzin. Jest to bardzo dobra paleta w przyzwoitej cenie patrząc na jej jakość. Minusem jest opakowanie, mimo, że wykonana jest z trwałego papieru (tak wykonana jest z mocnego kartonu) to jak sami widzicie na zdjęciu poniżej bardzo trudno jest utrzymać ją w czystości. Jeśli jesteście już obeznane w makijażu i szukacie nowej perełki do swojej kolekcji to powinnyście przyjrzeć się bliżej firmie Zoeva. 



4. Urban Decay, Naked BASIC
Cena: 145 zł

Moja ukochana paleta cieni. Dzięki niej wiem co mają na myśli youtuberki czy blogerki zachwycającej się jakąś paletą, nakładaniem cieni czy ich blednowaniem. Ale od początku. Opakowanie jest bardzo solidne i eleganckie, w środku znajduje się lusterko i sześć cieni. Cienie są matowe, ale znajdziemy również te o satynowej strukturze. Kolorystycznie to typowe nudziaki czyli połączenie brązów i beży (plus czerń). Niby mamy tylko 6 cieni, jednak można nią zrobić naprawdę fajny, mocny makijaż. Jeśli chodzi o jakość cieni są to najlepsze cienie w tym zestawieniu. Pigmentacja - rewelacyjna, blednowanie - jeszcze nigdy w życiu nie miałam okazji używać produktu, który tak dobrze się blenduje. Kolory przechodzą między sobą, tworzą piękną tafle nowego, wymieszanego koloru. Nie zostaje żadna linia, odcięcie, nic. Trzymają się cały dzień, nie rolują, nie zbierają. W przyszłości z pewnością pokusze się o większą wersję kolorystyczną. Paleta ta jest juz z wyższej półki, ale jeśli macie okazję to chociaż wejdźcie do Sephora i dotknijcie samych cieni. Wtedy zrozumiecie zachwyty nad tą firmą i jej paletami NAKED.


5. Too Faced, Chocolate Bar
Cena: 189 zł

Czas na najdroższą paletę w tym zestawieniu. Jest to sławna czekolada czyli Chocolate Bar od Too Faced. Paleta ta ma dla mnie również sentymentalne znaczenie, bo kupiłam ją w dzień zdania inżyniera (taki "mały" prezent dla samej siebie). Była to moja pierwsza wymażona paleta. Zanim zdecydowałam się ją kupić obejrzałam niezliczoną ilość recenzji i makijaży. Dodatkowo przeczytałam wiele recenzji na blogach i na różnych forach. A więc byłam pewna, że podejmuje dobrą decyzje - w końcu jej koszt jest dość spory (rok temu kosztowała 179 zł, warto czekać na promocje i złapac ją w niższej cenie). I nie pomyliłam się. Paleta składa się z 14 mniejszych i dwóch większych, bazowych cieni. Kolorystycznie jest to przekrój brązów i beży ale znajdziemy również zieleń, niebieski czy burgund. A i zapomniałabym o jej fenomenanym zapachu! Faktycznie pachnie pyszną, słodką czekoladą. Opakowanie również zachwyca, jest to sztabka czekolady, wykonana z dobrej jakości metalu. W środku znajdziemy lusterko. Cienie jakościowo zachwycą każdą właścicielkę palety. Pigmentacja jest świetna, trwałość tak samo, jedynie co mogę jej zarzucić to gorsze blendowanie niż przy palecie Naked. Natomiast wybór kolorów jest o wiele większy. Kolorystycznie jest to najbardziej zróżnicowana paleta, dzięki czemu wykonamy nią naprawdę wiele ciekawych makijaży. Polecam ją z całego serca bo wiem, że pozytywnie zaskoczy każdą z Was.


Każda z tej palet jest zupełnie inna, jak dla mnie wszystkie 5 są naprawdę bardzo dobrymi paletami w danym przedzialen cenowym. Wszystko zależy od Twoich potrzeb i od tego czego potrzebujesz. Pamiętaj, jeśli zaczynasz zabawę z makijażem postaw na coś tańszego. Dzięki temu będziesz wiedziała czy dana kolorystyka Ci pasuje, czy dobrze się w niej czujesz. Nauczysz się również jak dobierać kolory i jak dobrze wykorzystac to co masz w palecie. A do osób marzących o czymś lepszym - marzenia są po to aby je spełniać :) Jednak nie zmienia to faktu, że wybór palety trzeba dokładnie przemyśleć. Mam nadzieję, że ten post choć odrobinę pomógł Ci w wyborze. A jakie są Twoje ulubione palety? :)


Pielęgnacja twarzy

$
0
0
   Pielęgnacja skóry twarzy jest bardzo indywidualną sprawą. Wiele razy złapałam się na tym, że to co jest polecane przez topowe blogerki niestety nie będzie pasowac mi, tymbardziej że mam łojotokowe zapalenie skóry. Czy ciężka jest pielęgnacja skóry z łzs? Nie jest łatwa, jednak kiedy znajdziemy odpowiednie dla siebie produkty nie powinna być problemem. Przy łza często zdarzało mi się, że krem zaostrzał lub powodował pojawienie się stanu zapalnego. Mój pierwszy post na temat pielęgnacja znajdziecie TU, jednak nie sugerujcie się nią. Wtedy dopiero zaczynałam po omacku chodzić wśród świadomej pielęgnacji. Składy nie miały dla mnie większego znaczenia. Jak jest teraz? Zapraszam!



  Społeczeństwo jest coraz bardziej uświadamiane o chemii występującej w kosmetykach. Moje pierwsze produkty do pielęgnacji twarzy były bardzo chemiczne, bo był to typowy Garnier, Perfecta, L'Oreal. Potem powolutku zaczęłam włączać kosmetyki oparte na lepszych składach, z olejami naturalnymi, ekstraktami. W zeszłym roku przeszłam na typową naturalną pielęgnację. Zero SLS, SLES, Parafiny i innych. Niestety, moja skóra od razu zareagowała negatywnie. Dlaczego? Łojotokowe zapalenie skóry rządzi się swoimi prawami. Jeśli źle oczyszczamy skórę to pojawia się stan zapalny. Jeśli źle dobierzemy kosmetyk również pojawia się stan zapalny. Najpierw miałam zbyt delikatny płyn do mycia twarzy, później wiele kremów było opartych na złej bazie (olej który wzamgał przetłuszczanie się skóry). Aktualnie moja pielęgnacja jest stała i nie zamierzam w niej za bardzo kombinować. Jedyne produkty, które zamierzam przetestować to dwa kremy (na dzien i na noc). Zobaczymy co z tego wyjdzie ;) 


1. Oczyszczanie skóry

   Oczyszczanie naszej skóry to podstawa. Jeśli wiemy jak dobrze i dokładnie zmywać makijaż i codzienne zanieczyszczenia to nasza skóra o wiele inaczej będzie wyglądać. Jakieś pół roku temu do swojej pielęgnacji włączyłam metodę OCM (Oil Cleansing Method). Jest to metoda oparta na zmywaniu makijażu jak i ogólnego oczszczania skóry olejami. Pierwszy krok to sporządzenie mieszanki olejku rycynowego i tak zwanego bazowego. Jak pisałam wyżej mam ŁZS, a więc skórę dość tłustą. Tutaj wykorzystałam olej ze słodkich migdałów w proporcji 70% i oczywiście olej rycynowy w 30%. Przy skórze suchej oleju rycynowego nie powinniśmy dawać więcej niż 10%. Mieszana to jakieś 20%. Natomiast olej bazowy zależy od skóry. Przy mojej skórze tłustej dobrze sprawdza się również olej awokado, czy z pestek truskawki. Na skórę nakładamy olej i przykładamy ściereczkę muślinową/ręcznik nasączony zwykłą, ciepłą wodą. Czynność powtarzam 3 razy następnie zmywam całą buzię.
   Dlaczego ta metoda jest tak dobra? Skóra staje się gładka, bardziej jędrna, nawilżona, prawie wcale nie występują suche skórki, a co najważniejsze jest bardzo dobrze oczyszczona, gdyż oleje rozpuszczają nawet zanieczyszczenia zawarte w naszych porach, a przez przyłożenie ciepłego ręcznika rozszerzamy pory i pozwalamy olejom wniknąć. Dodatkowo nie czuje ściągnięcia skóry co często zdarzało mi się przy mocnych żelach.
Jeśli interesuje Was ta metoda dajcie znać, a przygotuje osobny wpis o tej metodzie oczyszczania.


   Mimo zmycia buzi mokrą ściereczką olej pozostaje na naszej skórze i musimy go zmyć. W tym wypadku dla mnie najlepsze jest mydło Aleppo. Używam je w stężeniu 12-15%. Świetnie działa na jakiekolwiek podrażnienia, przy ŁZS działa kojąco. Ma w składzie olej olwiny ale również laurowy, który jest antybakteryjny, przeciwgrzybiczy i pozwala tkankom szybciej się regenerować. Polecam go nie tylko osobom z ŁZS ale również przy atopowym zapaleniu skóry, łuszczycy, ranach pooperacyjnych czy przy trądziku. Oczywiście najlepiej dobrac stężenie oleju laurowego w mydle odpowiednio do swojej skóry. Przy atopowym zapaleniu skóry myślę, że najlepsze będzie minimalne stężenie czyli ok 5%. Łuszczyca czy trądzik spokojnie może użyć 12-15%. Więcej o tym mydle przeczytacie TU 
  Jednak nie zawsze mam czas na całą metodę OCM i wybieram żel La Roche Posay Effaclar. Jego skład nie należy do najbardziej naturalnych, jednak raz-dwa w tygodniu lubię użyć czegoś mocniejszego aby mieć pewność, że moja skóra jest odpowiednio oczyszczona. Bardzo dobrze zmywa makijaż, nie powoduje ściągnięcia skóry. Pokochała go również moja siostra i mama. Z ich relacji wiem, że bardzo dobrze wpływa na skórę trądzikową, zmniejsza przetłuszczanie się skóry przy codziennym stosowaniu i co najważniejsze dzięki niemu moja mama nie ma stanu zapalnego ŁZS od ponad roku (tak, mamy we dwie to samo).
   Od rana używam głównie płynu micelarnego 3w1 Garnier. Często zdarza mi się używać go też do zmycia pozostałości po tuszu do rzęs (czasami ani OCM ani La Roche Posay nie dają rady). Używam tylko tą różową wersję. Składowo nie zachwyca, jednak świetnie domywa eyeliner czy najróżniejsze tusze do rzęs. Może znacie jakiś dobry płyn micelarny, który domywa wszelkie pozostałości po makijażu, ale ma lepszy skład?


2. Neautralizowanie pH skóry.
   Przy mojej skórze to wręcz konieczność. Po zmyciu OCM mydłem aleppo nie wyobrażam sobie nie nałożyć toniku oczarowego Organique Przerabiałam już wody termalne, toniki różane i inne. Jednak dopiero ten spowodował, że skóra  jest nawilżona i gotowa na przyjęcie kremów. Świetnie sprawdza się również przy wszelkich podrażnieniach skóry, w tym przy ŁZS. 


3. Maski i peelingi

   Peelingu nie używam zbyt często, przeważnie przed jakimś wyjściem, gdzie zamierzam nałożyć mocniejszy makijaż. W tym wypadku używam tylko i wyłącznie peeling papaja i żen-szeń indyjski od Orientana. Jest to połączenie peelingu enzymatycznego z drobnoziarnistym. Jeśli mam gorszy stan skóry nakładam peeling na ok 10 minut, ma papainę, a więc działa złuszczająco poprzez kwas owocowy. Jeśli skóra jest w dobrym stanie najpierw nakładam na ok 5-7 minut jako peeling enzymatyczny, później zaczynam delikatnie masować, a zawarte w nim drobinki świetnie ścierają martwy naskórek.
   Jednak hitem nad hitami została błotna maska oczyszczająco-matująca Sephora. Poznałam ją jakiś rok temu i zakochałam od pierwszego użycia. Zawiera w składzie błoto z morza martwego, cynk, miedź i białą glinkę. Świetnie oczyszcza skórę, powstaje mniej zaskórników, a wszelkie powstałe krostki o wiele szybciej znikają z naszej twarzy. Przy mojej bardzo wrażliwej skórze nie powoduje ani przesuszeń, ani jakichkolwiek podrażnień. Stosuję ją raz w tygodniu, a dalej mam pierwsze opakowanie. Jeśli tylko macie problem ze skóra tłustą lub z zanieczyszczeniem skóry i wszelkimi zmianami trądzikowymi to ta maska będzie dla Was. Zawsze możecie udać się do Sephora i poprosić o próbkę.


4. Nawilżenie skóry
   W tej kwestii długo szukałam swoich ulubieńców. Niestety bardzo często dobre składowo produkty podrażniały moją skórę. Odkąd mam intensywnie nawilżający krem Pumpkin Line od Organique nie mam najmniejszego problemu ze skórą. Stosuję go głównie na noc, bo trochę dłużej się wchłania. Bardzo dobrze nawilża skórę, pozostawia ją jędrną, gładką, nie zapycha. Z tej serii zdecydowałam się również na krem pod oczy Pumpkin Line. Moja skóra pod oczami jest również wrażliwa, często kończyłam z czerwonymi i spuchniętymi oczami. Tutaj nie mam takiego problemu. Skóra jest nawilżona i zregenerowana. Dodatkowo przy dłuższym stosowaniu zauważyłam zmniejszenie obrzęku i cieni pod oczami. Więcej o kremie pod oczy i do twarzy znajdziecie TUTAJ. Na dzień stosowałam krem Anti Couperosa od Organique. Bardzo dobrze działa przy ŁZS i dodatkowo zmniejsza jakiekolwiek zaczerwienienia skóry. Jednak właśnie mi się skończył i zamierzam kupić krem z Orientana, ale sama nie wiem dokładnie jaki. Polecicie coś?
   Lubię również pielęgnowac skórę olejem. Stosuję go raz bądz dwa w tygodniu. Często wtedy gdy nie używam metody OCM. Jest to olej z pestek truskawek Mohani. Pokochałam go właściwie od pierwszego użycia. Świetnie nawilża skórę, ale również wpływa na wydzielanie sebum. Więcej na jego temat możecie przeczytać TU.
   I nie mogłoby zabraknąć serum. Serum pozwala kremom wnikać głębiej w skórę. W tym przypadku stosuję serum przeciwzmarszczkowe GoCranberry. Gdy dołączyłam je do pielęgnacji zauważyłam od razu poprawę w kondycji mojej skóry. Dokładną recenzję możecie zobaczyć TUTAJ.
   

Wishlist 2017

$
0
0
   Rok 2017 zaczął się prawie dwa tygodnie temu. Oczywiście miałam masę postanowień, nietylko związanych z życiem osobistym, ale również blogiem. Zamierzam wrócić, częściej pisać i udzielać się również na innych blogach. Wcześniejsza praca uniemożliwiała mi pisanie bloga, niestety doba ma tylko 24 godziny. Poza tym mam też plany typowo kosmetyczne! Noworoczne postanowienia są po to aby jest spełniać. A więc zaczynajmy! :)

   Moja wishlista nie jest rozbudowana. Na cały rok mam do zrealizowania tylko 13 punktów. Z czego niektóre mam zamiar zakupić jeszcze w tym tygodniu. Poza kosmetykami znalazły się również produkt do domu czy choćby książka. 

1. Chanel Coco Mademoiselle  - perfumy, które śnią mi się po nocach. Mają piękny, mocny, elegancki zapach. Jest to nuta, która zawładnęła moje serce od pierwszego powąchania. Niestety ich cena zabija, dlatego nie są to perfumy na co dzień. Ich zakup musi być przemyślany i odpowiedni. Nie mogą mi się odwidzieć. 

2. Home&You Pościel - mając swoje własne małe M, chce się je urządzić w odpowiedni sposób. Czasy studenckie są już dawno za mną. Pościel z Home&You jest bardzo miła w dotyku, a dodatkowo pięknie prezentuje się na łóżku. Ma mase wzorów i kolorów, które bardzo mi się spodobały. W tym roku zainwestuje z pewnością w niejeden komplet.

3. Bielenda, Super Power Mezo Serum - miała je moje siostra i koleżanki. Wszystkie jednogłośnie ogłosiły go hitem. Miałam okazję użyć go tylko parokrotnie, kradnąc odrobinę siostrze i bardzo przypadło mi do gustu. W tym roku wypróbuje je w długoterminowej kuracji.

4. Golden Rose matowa pomadka w płynie - o tej pomadce naczytałam się wielu pochlebnych recenzji. Początkowo nie przekonywały mnie odcienie, jednak nowe są obłędne. Najbardziej spodobał mi się kolor nr 13. Jednak ze starych odcieni pokuszę się chyba o numer 3.

5. Charlotte Cho Sekrety Urody Koreanek - mam wrażenie, że wszyscy przeczytali tę książką oprócz mnie. W tym roku z pewnością się to zmieni. Zaczynam małymi krokami poznawać świadomą pielęgnację skóry i mam wrażenie, że ta książka ma wiele do przekazania w tej kwestii.

6. Kavai 20 pędzel do różu i rozświetlacza - od zawsze marzyłam o tak ściętym pędzlu, a firmę Kavai ostatnimi czasy bardzo polubiłam. Produkują bardzo dobrej jakości pędzle w przystępnej cenie. Dotychczas miałam wyłącznie pędzle do oczu, ale czas poznać szerszy asortyment firmy!

7. Daniel Wellingotn - uwielbiam prostote. Moim zdaniem to ona jest kluczem to prawdziwej estetyki. Zegarki DW są właśnie proste, ale zarazem estetyczne i pasujące do wszystkiego.

8. Zoeva En Taupe paleta cieni - mam palety, które zawierają głównie ciemniejsze odcienie. Nie posiadam niczego z delikatnymi cieniami do prawdziwego codziennego makijażu, takiego makeup no makeup. Ta paleta wydaje się być idealna.

9. Too Faced Too Peach - firmę Too Faced bardzo polubiłam za czekoladową paletę Chocolate Bar. Tak jak serduszkowa paleta w ogóle mi się nie podobała, tak Too Peach mam ochotę kupić.

10. Blend It! - miałam już większośc gąbek do makijażu, m.in. Real Techniques, z Glam Shop, Beauty Blender czy Makeup Revolution. Teraz czas na nowość, hit ostatnich miesięcy czyli gąbeczki Blend It.

11. Resibo, krem do twarzy - nie zdecydowałam jeszcze która wersję wolę. Ultranawilżającą czy odżywczą. Jak tylko skończy mi się aktualny krem Organique z serii Pumpkin Line pokuszę się o jakieś cudo od Resibo.

12. Bourjois Healthy Mix - na ten podkład miałam ochotę od dawna. Zmiana formuły nie zniechęciła mnie do zakupu. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.

13. Vichy Dermablend - poszukuje dobrego, kryjącego podkładu, który wytrzyma na mojej skórze wiele godzin (ślub). Jest to moja jedyna deska ratunku (Estee Lauder, Revlon czy Mac waża mi się po ok 6 h). 

A jak Wasze Wishlisty na ten rok? :)

Yoskine Tsubaki Slim Body - balsamy wyszczuplająco-wygładzające i ujędrniające

$
0
0
   Firmę Yoskine znam właściwie od niedawna. Pierwszym produktem jaki miałam była maseczka do twarzy. Sprawdziła się dość dobrze, a więc przyszedł czas na balsamy! Produkty pochodzą z serii Tsabuki Slim Body , z ciekawostek Tsabuki to zimowa róża japońska. Cała seria została stworzona dla bezinwazyjnego i szybkiego modelowania sylwetki. Czy faktycznie działa?

   W moje ręce trafiły dwa balsamy: chronoaktywny i chronobiologiczny. Chronoaktywne jest SHIATSU - serum ujędrniające do ciała i biustu z olejem Tsubaki. Chronobiologiczne jest natomiast zabiegiem wyszczuplająco-wygładzającym z kwasem glikolowym. Produkt ten został wyróżniony przez Twój Styl i otrzymał tytuł Doskonałość Roku 2016.

Cała seria dostępna jest tylko w drogeriach Rossmann. Koszt balsamu to 35 zł.



Chronobiologiczny zabieg wyszczuplająco-wygładzający z kwasem glikolowym. 
Zaawansowany koncentrat wyszczuplający sylwetkę o właściwościach odmładzających i wygładzających skórę. Dzięki profesjonalnym składnikom, działa równocześnie na trzech poziomach –eksfoliuje na skórek od zewnątrz, przyspiesza spalanie tłuszczu w komórkach oraz odbudowuje uszkodzenia kolagenu wewnątrz skóry.Szybko przywraca skórze jędrność, odpowiednie napięcie, ponadto modeluje sylwetkę i zmniejsza nagromadzenie tkanki tłuszczowej tworzącej cellulit. EFEKTY JUŻ PO 2 TYGODNIACH!*PREPARAT CHRONOBIOLOGICZNY – AKTYWNY NOCĄ, PODCZAS SNU.
*PRZY REGULARNYM STOSOWANIU NA NOC

TSUBAKI OIL
Olej z nasion kamelii japońskiej, bogaty w kwasy: linolowy i oleinowy, działa na skórę nawilżająco i regenerująco.

NOCTURNE BLUE PLANKTON
Naturalny egzopolisacharyd EPS produkowany przez plankton. Skutecznie zmniejsza w skórze poziom NOCTURNINY – proteiny aktywnej głównie nocą, która odpowiada za gromadzenie się lipidów w tkance tłuszczowej. Niweluje nierówności tłuszczowe pod skórą oraz rozbija utrwalone skupiska adipocytów wyczuwalne na skórze jako grudki cellulitowe.

COLLAGEN RE-FILLER
Profesjonalny rekonstruktor włókien kolagenu. Odbudowuje skórę od środka fenomenalnie ją wygładzając i ujędrniając. Wypełnia i napręża wszelkie zwiotczenia powstałe na skutek starzenia się skóry oraz szybkiej utraty wagi ciała.

KWAS GLIKOLOWY
Eksfoliuje wierzchnie warstwy naskórka odmładzając wygląd skóry i korygując wszelkie jej niedoskonałości. Nadaje skórze idealną gładkość i jedwabistą miękkość.

Nie jestem fanką preparatów wyszczuplających, antycellulitowych ani tym podobnych. Wiem, że wyszczupli mnie aktywność fizyczna, która również wpłynie na cellulit. Dodatkowo odpowiednia dieta i mamy receptę na piękne ciało. Balsam stosowałam przez prawie dwa miesiące. Początkowo ciężko było przyzwyczaić się codziennego nakładania produktu na uda i pośladki. Ale udało się! (Brawo Ja! ;))
Preparat bardzo dobrze nawilża skórę, ponadto świetnie ją wygładza. Nie jestem topowa modelką, nie noszę rozmiaru 36. Moja skóra ma cellulit i to dość spory. Początkowo ratowałam się bańkami chińskimi (będzie o nich oddzielny wpis), ale masowanie się codziennie przez minimum 20 minut jest słabo kuszące. Balsam jest o wiele łatwiejszym rozwiązaniem. Skóra staje się jędrniejsza, jest mniej wypukłości związanych z cellulitem. Plus za bardzo szybkie wchłanianie się preparatu. Niestety nie mogę zachwalić składu balsamu. Bardzo często tego typu produkty mają mało wspólnego z naturą. Jeśli szukacie produktu, który poprawi wygładzenie waszego ciała to jest to strzał w 10!




 Chronoaktywne SHIATSU - serum ujędrniające do ciała i biustu z olejem Tsubaki
Silnie ujędrniające serum do modelowania ciała i biustu z efektem AUTO-MASAŻU SHIATSU. Działa jak azjatycka akupunktura bezigłowa, skutecznie zapobiegając wiotczeniu skóry spowodowanemu wyszczuplaniem lub procesami starzenia. Doskonale poprawia kształt brzucha, nóg, ramion i biustu oraz przywraca skórze odpowiednie napięcie,wypełnienie oraz zdrowy, wypielęgnowany wygląd. Aplikacja połączona z masażem zapewnia relaks dla zmysłów i ciała. EFEKTY JUŻ PO 2 TYGODNIACH!* PREPARAT CHRONOAKTYWNY – AKTYWNY W CIĄGU DNIA.
*PRZY REGULARNYM STOSOWANIU NA DZIEŃ


TSUBAKI OIL
Olej z nasion kamelii japońskiej, bogaty w kwasy: linolowy i oleinowy, działa na skórę nawilżająco i regenerująco.

STRETCH-FIBRA LIFTER
Innowacyjne intro-nici modelujące sylwetkę niczym gorset. Po aplikacji silnie liftingują i naprężają wiotczejącą skórę. Pobudzając w skórze odbudowę kolagenu, działają przeciwstarzeniowo.

KIGELUM SKIN-FILLER
Oparty na wyciągu z owoców afrykańskiego drzewa Kigelia intensywny wypełniacz uzupełniający struktury skóry od środka. Ma fenomenalne właściwości ujędrniające i odbudowujące. Znacząco poprawia kształt biustu, czyniąc go uniesionym i bardziej pełnym.

OLIGOSACHARYDY CYKORII
Pozostawiają skórę jedwabiście wygładzoną, naprężoną i odmłodzoną.


Ten produkt stosowałam na brzuch i biust. Spisał się rewelacyjnie. Faktycznie jest widoczna poprawa jędrności skóry. Działanie liftingujące widać już po dwóch tygodniach stosowania. Preparat bardzo szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustej konsystencji. Bardzo podobają mi się również opakowania. Tuba jest elastyczna, łatwo wycisnąć z niej produkt. Kolor powoduje, że bardzo łatwo znaleźć ten balsam wśród tony kosmetyków. Niestety, nie polecam stosować go kobietom w ciąży, ani po. Przynajmniej dopóki karmimy dziecko piersią. Skład jest średni, ale plus za wszelkie ekstrakty czy oleje.






Wody toaletowe DAGMAR

$
0
0
   Jakiś czas temu trafiły do mnie te oto trzy wody toaletowe DAGMAR. Jechały trochę dookoła i nadrobiły kilometrów, bo zostały wysłane na mój stary adres. Jednak po wszystkich przebojach dotarły i do mnie. Dziś zastanawiałam się o czym tu dla was napisać i pomysł spadł mi sam. A właściwie perfumy i pomyślałam czemu nie!



   Wody toaletowe DAGMAR mamy w trzech zapachach : Sunflower (słonecznik), Magnolia i Lily (konwalia). Jak pierwszy raz je zobaczyłam to bardzo spodobały mi się ich opakowania. Niby takie proste, może ktoś powie, że tandetne. Dla mnie mają swój urok i bardzo ładnie wyglądają na półce, nawet przy perfumach z "wyższej" półki. Każde opakowanie charakteryzuje się naklejonym kwiatem z tyłu opakowania. Flakoniki są szklane. Opakowania mieszczą po 50 ml wody toaletowej i możemy je kupić za 17 zł.


Sunflower

Kategoria owocowo-kwiatowo-drzewna
nuty głowy: kwiat pomarańczy, melon, brzoskwinia
nuty serca: irys, róża herbaciana, cyklamen, osmantus
nuta głębi: drzewo sandałowe, mąkla tarniowa, piżmo, bursztyn

Piękny zapach do noszenia na co dzień. Jest to połączenie melona i brzoskwini z irysem, piżmem i bursztynem. Świetnie sprawdzi się na na lato, bo jest lekki i przyjemny.


Magnolia

Kategoria: kwiatowo-owocowo-pudrowa
nuty głowy: czarna por zeczka, mandarynka, grejfrut
nuty serca: magnolia, jaśmin, kwiat pomarańczy
nuta głębi: paczula, drzewo sandłowe, cedr, wanilia, piżmo

Połączenie zapachu mandarynki, czarnej porzeczki i grejfruta z kwiatowymi nutami to strzał w 10. Dla mnie jest to zapach typowo "wyjściowy". Mocny, intensywny, pudrowy. Idealny na jesień czy zimę.




Lily

Kategoria kwiatowo-owocowa
nuty głowy: brzoskwinia, jabłko, zielony hiacynt
nuty serca: lilia, róża, jaśmin
nuta głębi: bursztyn, piżmo

Jabłko połączone z lilia, różą i piżmem jest bardzo kobiece. Zapach delikatny, dziewczęcy idealny na wiosnę. Ten zapach podkradła mi siostra i jest w nim zakochana.

Trwałość całej trójki jest bardzo dobra i porównywalna.



Kosmetyczne nowości w mojej kosmetyczce

$
0
0
   Która kobieta nie lubi zakupów? Tymbardziej kosmetycznych? Chyba żadna! Niestety, z wielkim bólem i zażenowaniem musze przyznać, że jestem kosmetyczną zakupoholiczką . Często zdarza się, że miałam wejść tylko po szampon, a wychodzę z piętnastoma innymi rzeczami, których teoretycznie nie potrzebowałam. Na szczęście (lub nieszczęście) jestem blogerką i wiem, że kosmetyki przydadzą mi się m.in do testów. Dziś pokaże Wam parę cudeniek, które zakupiłam przez ostatnie 3 tygodnie. W lutym będzie kolejna porcja nowości, bo znowu zgrzeszyłam ;)


Biolaven szampon do włosów
Chciałabym mieć bezproblemową skórę i kupować zwykłe szampony, które tylko wejdą mi pod rękę. Na wielu grupach na fb wyczytałam, że szampon ten świetnie sprawdza się przy Łojotokowym Zapaleniu Skóry głowy. Za opakowanie 300 ml zapłacimy 16-20 zł. Skład dość ciekawy. Niestety po pierwszych testach już wiem, że słabo się pieni i źle domywa włosy. Ale będzie jeszcze o nim post! 

Orientana krem do twarzy na dzień i na noc, morwa i lukrecja
I znów problematyczna skóra z ŁZS. Wiele kremów niestety nie przypada jej do gustu. Jednak bardzo lubi dość naturalne produkty. Ostatnio bardzo lubiła się z serią Pumpkin Line Organique, ale produkty trzeba zmieniać, żeby nie przyzwyczajać skóry. Miałam kupić wersję z żenszeniem, niestety był wykupiony, więc padł wybór na ten. Zobaczymy jak się sprawdzi. Kosztuje 32-35 zł.

Bielenda, Super Power Mezo Serum
Miałam już okazję używać to serum. Dostałam próbkę od siostry i przepadłam. Dodałam sobie ten produkt do Wishlist2017 i oto jest! Kupiłam go za 27 zł, ale wiem, że często bywa na promocjach za 18-20zł.

Isana Hair Professional, Oil Care Haarol - olejek do włosów
Na ten olejek wpadłam przez przypadek. Poszukiwałam odżywki z Isany i nagle dojrzałam to małe cudo. Kosztowało zaledwie 12 zł, ma aż 100 ml i nawet fajny, ciekawy skład! Więcej o nim już niebawem.


Kryolan Fixing Spray
Ślub już niedługo, a więc i trzeba zrobić zapasy dobrych produktów, które pozwolą mi stworzyć piękny makijaż. Niestety, pochodzę z mniejszej miejscowości, gdzie nie ma dobrej makijażystki. Jedyny podkład, który mają to Revlon, nie mają utrwalaczy makijażu, używają  za to lakieru do włosów. Jeśli chodzi o bazy to tylko najniższych lotów. Zakładam, że palety do makijażu oczu to Makeup Revolution (kocham ich palety, ale niekoniecznie chciałabym używać ich na wesele i ślub). Ten utrwalacz był najczęściej polecany na wizażu i blogach. Kupiłam najmniejszą wersję za około 50 zł. Nie potrzebuje większej, bo wiem, że po weselu użyłabym jej raz czy dwa. 

Kryolan Baza pod makijaż
Baza w moim wypadku jest niezbędna do makijażu ślubnego. Kryolan bardzo polubiłam za ich puder Anti-Shine. Niestety, "bawienie się" w makijażystkę dla jednego makijażu to droga impreza, ale naprawdę przeraża mnie fakt nakładania lakieru do włosów na buzię... Baza kosztowała ok 85 zł.

Może polecicie jakieś godny zaufania podkład, który sprawdza się przy bardzo tłustej skórze?


Ardell Demi Wispies
Kultowe i chyba wszystkim znane rzęsy Ardell. Demi Wispies są moimi ulubionymi. Oczywiście jest to kolejny zakup do ślubnego make up'u. Kupowałam je w promocji za ok 15-16 zł za opakowanie.


Bomb Cosmetics
Bombe wzięłam z czystej ciekawości. Pięknie pachnie, wygląda cukierkowo. Już ją zużyłam i nie jestem z niej zadowolona. Bomba jest na jedną kąpiel, nie nawilża skóry, ani nie robi piany. Kosztowała mnie ok 14 zł. Wolę kule Organique, które są na dwa razy i świetnie natłuszczają.

Invisibobble
Uwielbiam te gumki. Niestety, złośliwość rzeczy martwych pogubiła mi moje stare więc musiałam zamówić nowe. Opakowanie kosztuje ok 13 zł.


Ecocera Puder Ryżowy
Uwielbiam pudry bambusowe i ryżowe. Mój ostatni zbliża się ku końcu więc musiałam kupić nowy. Tym razem wybór padł na firmę Ecocera, która zachwalana jest przez wiele blogerek. Mój aktualny pochodzi z Biochemii Urody i jest pudrem bambusowy. Mam nadzieję, że będzie spełniał swoje zadanie i skóra będzie matowa. Kosztował ok 19 zł.

Gąbki Blend It!
Kolejne osławione blogerskie cudo. Co film na youtubie to mówią o wspaniałej jakości tych gąbek. Kupiłam dwie, bo cena była bardziej korzystna. Kosztowały ok 45 zł.


Rimmel London, Volume Colourist i Scandaleyes
Ostatnio kupowałam głownie maskary L'Oreal i faktycznie są świetne, ale postanowiłam coś zmienić. Tym razem wybór padł na Rimmel London. Zobaczymy jak się spiszą. Na promocji kosztowały ok 20 zł za sztukę.

Catrice, Liquid Camouflage 
Mój najlepszy korektor. Dorwanie go, szczególnie w odcieniu 010 czasami graniczy z cudem. Jednak udało mi się złapać go w Naturze. Kosz to ok 18 zł.

NYX, Stay Matte But Not Flat
Na początku stycznia odwiedziłam Warszawę i pierwszy raz w życiu sklep NYX. Zachwycona różnorodnością produktów, posłuchałam Pani Konsultantki i kupiłam podkład, który podobno świetnie spisuję się przy skórze tłustej. Recenzja już w lutym!


Zakupy, szczególnie internetowe nie mogą odbyć się bez wosków Yankee Candle. Wybór padł na Macaron Treats, Autumn Night i White Tea. Macaron Treats jest bardzo mocnym zapachem. Jest to typowy zapach lukru i ciastek. Autumn Night pochodzi z bardziej męskich zapachów, natomiast White Tea jest delikatna, idealna na poranek.

Dodatkowo dokupiłam wosk Kringle Candle, który jest jednym z moich ulubionych zapachów. Jest nim Autumn Rain. Jeśli go nie miałyście, koniecznie wypróbujcie. Otula w ciepłe dni, ale również i te zimowe. Nie jest duszący.


Bath&Body Works żele antybakteryjne
Pobyt w Warszawie bez odwiedzenia BBW? Nie ma takiej opcji! Kocham wiele produktów od nich, ale żele podbiły moje serce już dawno temu i są moim kosmetycznym must have. Wśród zapachów znalazła się wanillia, owoce i zapach jesieni. Przypadkiem jest, że wszystkie są zielone ;)

A Wy co w tym miesiącu kupiłyście? :)

Lakiery hybrydowe Neess

$
0
0
   Lakiery hybrydowe zna już chyba każdy. Dzięki nim możemy cieszyć się manicurem i pedicurem przez wiele dni, a nawet tygodoni! To własnie dzięki niemu możemy stworzyć najpiękniejsze wzory, różne kolory i inne elementy. Dziś chciałabym Wam pokazać produkty Neess, w których skład wchodzą lakiery hybrydowe oraz akcesoria do ich wykonania.


W paczce, którą otrzymałam znajdowały się dwa lakiery: 7505 i 7528. Dodatkowo w komplecie była baza, top, primer, dwa pyłki (efekt tęczy i syrenki), dwa pilniki i odtłuszczacz. Pierwszą rzeczą, która strasznie mi się spodobała były efekty syrenki. Jeszcze nigdy nie miałam okazji się nimi bawić, więc musiałam wykorzystać je maksymalnie w różnych zdobieniach. Jeden jest biały ze złotym kolorem, natomiast drugi typowo wężowy (zielono-złotawy), pięknie prezentuje się na ciemnych lakierach.

Primer SOFT - jest to primer bezkwasowy, którego zadaniem jest zwiększenie przyczepności lakieru do płytki paznokcia. 15 zł/8ml

Baza - ma świetny, krótki, ale szeroki pędzelek, którym możemy dotrzeć do samego końca płytki. 30 zł/ 8ml

Top - jest to końcowy element manicure hybrydowego. Dla mnie jest on trochę za rzadki i zbyt mało utwardza płytkę. Niestety, pędzelek jest wąski i długi, przez co musimy wiele razy nakładać produkt. 30zł/8ml

Lakier hybrydowy 7505 "Karmelowa tęsknota"- dla mnie jest to odcień brudnego nude, lekko beżowy i zimny.

Lakier hybrydowy 7528 "Pole lawendy"- nie jest to pastelowy fiolet, ale bardzo delikatny, też lekko brudnawy.

Efekt Syrenki 3550 oraz Efekt Tęczy Grafitowy











Lakiery są dobrej jakości, jednak kolorystyka zupełnie nie jest moja. Bliższe mojemu sercu byłyby 7511, 7504 czy 7555. Efekt syrenki jest piękny! Jest to delikatny złoty pomieszany z różem. Bardzo dziewczęcy kolor. Efekt tęczy jest mocniejszy, najlepiej sprawdzi się przy lakierach w odcieniu granatu i czerni. Lakiery bardzo ładnie wyglądają na paznokaciach, a efekt syrenki i tęczy bardzo fajnie trzyma się lakieru. Krycie ma średnią ilość pigmentu. Bez dwóch warstw lakieru sie nie obędzie. 
Baza ma dobrze rozprowadzającą się konsystencję. Nie jest ani zbyt lejąca, ani zbyt gęsta. Dodatkowo ma świetny pędzelek, krótki i szeroki. Pozwala on nakładać baze nawet przy samych skórkach bez obawy o zalanie ich. Niestety, nie mogę powiedzieć tego o topie. Ma on bardzo wąki i długi pędzelek, który utrudnia manewrowanie im. Dodatkowo jest dość lejący, co również przeszkadza w nakładaniu. Jeśli chodzi o trwałość produktów Neess jest ona porównywalna do lakierów Semilac czy Neonail. 
W zestawie dostałam jeszcze pędzel. Jest on wykonany z włosia syntetycznego. Teoretycznie nadaje się do nakładania produktów sypkich jak puder. Jednak u mnie świetnie sprawdza się do aplikacji delikatnego bronzera.
Marka rozwija się w dobrym kierunku. Czekam na ciekawą gamę kolorystyczną, której nie znadziemy w innych firmach.





Ulubieńcy stycznia - Golden Rose, Sephora, Clare Blanc, Holika Holika.

$
0
0
   Dziś ostatni dzień stycznia, a więc czas na ulubieńców! Może nie będą one nowościami, ale na te przyjdzie czas w lutym. Już mam parę nowych perełek, ale dopiero zaczynam ich testowanie, także z opinią jeszcze muszę się wstrzymać. Jednak nie zmienia to faktu, że w tym miesiącu produkty są również warte uwagi!!


Zaczniemy od zapachów. Jednym z nich jest Kringle Candle Autumn Rain. Zakochałam sie w tym wosku. Jest to bardzo świeży zapach, kojarzy mi się z zapachem liści po deszczu połączonych z bardzo przyjemną nutą świeżego powietrza. Kolejnym zapachem stycznia jest mgiełka do ciała Bath&Body Works Twilight Woods. Ma ona piękny, mocny zapach. Jest to połączenie drewna ze słodyczą kokosu, mandarynki, jagody ale także z białym piżmem, irysem, waniliowym mlekiem czy wiciokrzewem. Moja mgiełka ma już swoje lata, a to dlatego, że kupiłam ją w dużym opakowaniu. Ten zapach nadaje sie wyłacznie na jesień i zimę.


O różu Clare Blanc Hug Me pisałam wielokrotnie. Jest to mój faworyt w tej dziedzinie i trudno znaleźć mu konkurenta. Jego barwa, trwałość i pigmentacja nie mają sobie równych. Więcej znajdziecie o nim TU. Z kolorówki polubiłam jeszcze tusz do rzęs L'Oreal Paris Volume Million Lashes FATALE. Uwielbiam tusze z tej serii. Każdy prezentuje się inaczej na moich rzęsach, ma inny pędzelek i formułę. Ten aktualnie jest moim hitem wraz z podstawową, złotą wersją. Pięknie wydłuża rzęsy, podkręca je i nadaje wyrazistości spojrzeniu. Więcej możecie poczytacie o nim TU, a o całej reszcie TU.


Golden Rose ma bardzo dużo dobrych produktów. Już mam dwa kolejne ciekawe produkty które zaczęłam testować parę dni temu, ale zostawiam je na luty i dalsze testy. Dziś jednak jest mowa o pomadce Sheer Shine nr 11 i Longstay Precise Brownliner. Kredka jest wykręcana, dość miękka, jednak nie łamie się. Ma bardzo dobrze rozprowadzającą się konsystencję, która trzyma się na brwiach cały dzień. Dodatkowo z drugiej strony ma grzebyk, który świetnie wyczesuje nadmiar kosmetyku. Pomadka jest połączeniem błyszczyku i pomadki ochronnej. Lubię ją za nawilżanie ust, ale również za mały dodatek koloru. Idealna na dzień makeup no makeup i do pracy czy szkoły. Więcej znajdziecie o nich TU.



I zostały nam dwa produkty! Jednym z nich jest żel aloesowy Holika Holika. Nie wiem czemu wcześniej go nie odkryłam. Idealny na podrażnioną, zmienioną chorobowo skórę. Przy moim łojotokowym zapaleniu skóry jest to jedyny wybawca. Ostatnim już produktem została oczyszczająca maska błotna Sephora. Razem z żelem aloesowym tworzą hity 2016 roku, ale również niesamowite odkrycia blogosfery. Jeśli macie skórę tłustą, skłonną do zanieczyszczeń jest to produkt dla Was. Świetnie oczyszcza, a przy regularnym stosowaniu ma znaczący wpływ na zmniejszenie zmian trądzikowych oraz wydzielanie łoju. 


3 x NIE - NYX, MAC i SheFoot

$
0
0
   Zakupy kosmetyczne kocha każda kobieta, szczególnie te w których nabywamy tak zwane "perełki". Zdarza się również, że trafiamy na coś czego więcej nietkniemy i rzucamy w kąt. U mnie dość często kosmetyki zyskują nowego właściciela. Moja skóra jest alergiczna, a dodatkowo mam ŁZS. Wiele produktów mnie podrażnia, albo nie spełnia swojej funkcji, za to u kogoś innego jest hitem! Niestety, dzisiaj przedstawię wam trzy produkty, kóre nie nadają się do użytku. Bądź są zupełnie niewarte swojej ceny. A więc zaczynajmy! :)



SheFoot rozgrzewający krem do stóp
Czekałam ponad pół roku na moment, aż nadejdzie zima i będe mogła użyć tego kremu. Niestety okazał się zupełną porażką. Funkcja rozgrzewania jest tak mocna, że nie jestem w stanie wysiedzieć dłużej niż 10-15 minut z kremem na stopach. Skóra parzy i piecze. Kolejnym minusem jest długie wchłanianie się preparatu. Gdy uda mi się wysiedzieć te 15 minut i muszę iść zmyć preparat do łazienki to ślizgam się jak na lodowisku. Miałam wiele produktów tej firmy, które są świetne, ale ten nie nadaje się do niczego.


MAC Mineralize Concealer NW20
Kupowałam go przez internet i nie chciałm brać najjaśniejszego odcienia z całej gamy, bo bałam się że będzie zbyt jasny. Ten okazała się o wiele za ciemny. Oglądałam wiele swatch'y, które pokazywały zupełnie inną barwę produktu. Korektor miał być nakładany pod oczy, niestety i tutaj okazał się kompletną klapą. Strasznie wchodzi w zmarszczki i wszelkie załamania. Wygląda to nieestetycznie, a dodatkowo dodaje lat. Korektor z Catrice Liquid Camouflage jest o wiele, wiele lepszy od tego produktu, a kosztuje 6 razy mniej. Wydać 90 zł na korektor, który jest tak zły? NIGDY WIĘCEJ!




NYX Stay Matte But Not Flat IVORY
W styczniu odwiedziłam Warszawę i Złote Tarasy. Jak zobaczyłam sklep NYX nie mogłam sobie odmówić aby do niego wejść. Niestety, moja opinia o NYX nie kończy się tylko na złym produkcie. 
Wchodząc do sklepu nie znałam dokładnie asortymentu i nie zdąrzyłam poczytać opinii na temat produktów. Sklep jest malutki, więc gdy wchodzą tam dwie osoby tworzy się tłok. Weszłam razem z moim P. i przy kasie skumulowały się trzy Panie Konsultanki, które śmiały się na cały sklep i rozmawiały o obiedzie oraz gdzie można iść ogarnąć jakieś promocje. Sama byłam Konsultanką w sklepie z kosmetykami i wiem jak czasami może być nudno oraz jak denerwują klienci itp itd. Przez ponad miesiąc "załapałam się" nawet do pracy w jednym ze sklepów RTV i AGD dość znanej sieciówki. Oczywiście w każdym z tych dwóch sklepów klient był najważniejszy i trzeba było go przywitać oraz zapytać czy mogę jakoś pomóc. Pogawędki czy inne czynności schodziły na dalszy plan.Tutaj zostałam zauważona dopiero gdy została jedna Konsultantka. Nie umiała polecić mi nic konkretnego poza stwierdzeniem "tutaj ma Pani podkłady". Jak spytałam się o ten podkład usłyszałam milion ochów i achów. Nie zostało polecone mi nic innego. Sam w sobie produkt również jest straszny. Natychmiastowo podkreśla suche skórki, mimo że żaden inny tego nie robi. Po przypudrowaniu świecę się po ok 2 h, gdzie w przypadku np. Loreal True Match następuje to po ok 5 h. W przypadku przypudrowania skóry w ciągud nia wszystko się natychmiastowo waży. Po dłużej niż sześciu godzinach podkładu właściwie prawie nie ma, bądź zostają zważone place. Próbowałam aplikować go na różne sposoby, przy różnych kremach i pudrach. Efekt zawsze taki sam - bardzo słaby. Jedynym plusem był bardzo ładny, jasny, żółtawy odcień podkładu. Chętnie kupiłabym u nich inny podkład, ale ten pierwsze wszedł mi w rękę i jako jedyny podobno nadawał się do mojej tłustej skóry. 



Dawno nie miałam już tak słabych produktów. Mam nadzieję, że długo takich także nie spotkam. A jak Wasze buble kosmetyczne? Macie jakieś produkty, które zaszły wam za skórę? :)

BISHOJO - piękno zawarte w minimalizmie - krem wygładzający i krem wodny nawilżający

$
0
0
   BISHOJO jest to firma produkująca kosmetyki oparte na filozofii japońskiej, lepiej zapobiegać niż leczyć. Sama nazwa oznacza japońskie piękne dziewczyny, jednak piękno nie oznacza tylko tego co widzimi z zewnątrz, ale również nasze wnętrze. Firma kieruje się systemem Kaizen. Jest to dość dobrze znana mi filozofia, którą wprowadza wiele firm. Świetnie sprawuje się nietylko w kosmetykach, ale również i całym naszym życiu. Kaizen oznacza dobrą zmianę. W tym wypadku wprowadzenie zrównoważonej pielęgnacji jest korzystną zmianą w kierunku zdrowiej i pięknej skóry. Ale czy na pewno?


BISHOJO ma na razie jedną linię kosmetyków składającą się z trzech produktów do demakijażu i czterech kremów. Dziś opiszę dwa kremy - krem wygładzający i krem wodny nawilżający. Wiem, że wiele osób uważa opis opakowania za zbędny, ale tutaj muszę dodac swoje pięc groszy. Minimalizm faktycznie góruje w całej serii, jednak opakowania są bardzo dobrej jakości. I sama forma bieli połączonej z czernią i pięknym, różowym kwiatem przypominającym mi orchidee wygląda bardzo dobrze.

Krem wygładzający
Ten krem znajduje się w słoiczku. Ma dość kremową konsystencję i na pierwszy rzut oka wydaje się zbyt tłusta. Nic bardziej mylnego! Krem bardzo szybko się wchłania, nie pozostawia tłustej warstwy, a skóra niemalże od razu jest nawilżona. Zapachem przypomina mi dzieciństwo i krem Bambino. 

Aqua, Isostearyl Isostearate, Glyceryl Stearate, Polyglyceryl-6 Palmitate/Succinate, Cetearyl Alcohol, Caprylic/Capric Triglyceride, Glycerin, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Hydrogenated Ethylhexyl Olivate, Hydrogenated Olive Oil Unsaponiables, Camellia Japonica Seed Oil, Hydrolyzed Caesalpinia Spinosa Gum, Caesalpinia Spinosa Gum, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Orchis Maculata Flower Extract , Orbignya Oleifera Seed Oil, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Tocopheryl Acetate, Sodium Hyaluronate, Allantoin, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Lecithin, Ascorbyl Palmitate, Helianthus Annuus Seed Oil, Tocopherol, Parfum

Skład kremu również jest niczego sobie. Nie mamy w nim silikonów, olei mineralnych, pegów i parabenów. Znajdziemy w nim za to: olej z kamelli japońskiej, olej babassu, kwas hialuronowy, proteiny sojowe, hydrolizowane proteiny ryżowe czy ekstrakt ze stroczyka.
Krem jest świetnym produktem pod makijaż. Podkład trzyma się na nim cały dzień, nic się nie roluje i nie waży. Dodatkowo dzięki niemu pozbyłam się lekkiego łuszczenia skóry. Dodatkowo wygładza skórę. Jak dla mnie jest to świetny krem po który sięgnę jeszcze nie jeden raz. Kosztuje 50 zł.


Krem wodny nawilżający
Nie wiem dlaczego, ale nie przepadam za kremami w tubkach. Często się przewracają, bądź aplikują zbyt dużo produktu na palec. Krem ma bardzo delikatny, lekko kwiatowy zapach. Produkt bardzo szybko się wchłania. Przy aplikacji mamy leki krem, jednak po rozsmarowaniu zamienia się w bardzo wodnistą konsystencję. Idealnie sprawdzi się jako baza pod makijaż. Niestety, dla mnie zbyt mało nawilża skórę. Wolę jego wyżej opisanego brata. Co prawda moja skóra (alergiczna + łzs) jest bardzo wymagająca i wiele kremów nie daje jej rady. Krem kosztuje 40 zł.

Aqua, Ethylhexyl Palmitate, Diethylhexyl Carbonate, Glycerin, Hydrogenated Ethylhexyl Olivate, Hydrogenated Olive Oil Unsaponiables, Camellia Japonica Seed Oil, Hydrolyzed Caesalpinia Spinosa Gum, Caesalpinia Spinosa Gum, Hydrolyzed Collagen, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Polysorbate 20, Orchis Maculata Flower Extract, Sophora Japonica Flower Extract, Panthenol, Allantoin, Sodium Hyaluronate, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Triethanolamine, Parfum

W składzie znajdziemy olej kamelliowy, hydrolizowany kolagen, panthenon, alantoine czy ekstrakt z orchidei.

Obydwa kremy są bardzo dobrymi produktami, jednak mojej skórze bardziej podpsował krem wygładzający. Myślę, że miała na to wpływ bardziej treściwa konsystencja. 

Kosmetyczne nowości w mojej kosmetyczce

$
0
0
   Przez ostatni miesiąc nabyłam strasznie duzo kosmetyków! Mimo, że jednym z moich noworocznych postanowień było aby nie kupować kosmetyków w tonach. Jednak patrząc na to obiektywanie, wiele rzeczy mi się pokończyło, wiele potrzebuje do makijażu ślubnego, a tylko niektóre wpadły do koszyka "przez przypadek". I nie, nie próbuje się tłumaczyć :) Ostatni post z nowościami znajdziecie TU. A teraz czas na kolejne kosmetyczne nowości!


 

Moja siostra sprawiła mi niespodziewany, przepiękny prezent i to właśnie z niego pochodzi większość pokazywanych dziś kosmetyków. Dostałam od niej produkty z Organique, Mohani i Golden Rose. 

Organique, hand cream
Jest to mój ulubiony krem do rąk od jakiś dwóch lat. Uwielbiam go za pąpkę, zapach, a przede wszystkim za działanie! Mój właśnie dobija dna, więc cieszę się że go dostałam. Tymbardziej, że ostatnio wyprowadziłam się z Wrocławia i mam słaby dostęp do kosmetyków tej firmy. Koszt to ok 35 zł.

Organique, Anti-age hair mask
Kolejny ulubieniec. Jak pewnie zauważyliście bardzo lubię kosmetyki tej firmy. Goszczą u mnie głównie w pielęgnacji twarzy, ale również i ciała (peelingi i masła). Tą maskę miałam bardzo dawno temu, ale pamiętam, że świetnie wygładzała moje włosy. Z masek do włosów lubię jeszcze bardzo Argan Shine i Bloom Essence. Koszt ok 45 zł.

Organique, Bloom Essence, emulsja do higieny intymnej
Ostatnio staram się iść w produkty o jak najbardziej naturalnym składzie. W pielęgnacji twarzy mam tylko jeden produkt (żel do twarzy) o bardziej chemicznym składzie. W pielęgnacji ciała również staram się aby produkty miały jak najmniej zbędnych składników. Od bardzo dawna używam produktów AA, ale jak któregoś razu spojrzałam na skład to się przeraziłam. Cieszę się, że mam teraz produkt, któremu bliżej do natury niż domestosa. Koszt to ok 35 zł.


Mohani, Olej awokado
Na ten olej miałam ochotę juz od dłuższego czasu. Z firmy Mohani mam już dwa oleje, które pokochałam : olej z pestem truskawek i ze słodkich migdałów. Pochodzą ze sklepu Helfy.pl i cenie ich nie tylko za dobrą cenę, ale również i estetyczne buteleczki. Nienawidzę, gdy opakowania są tandetne i brzydkie. Żyjemu w takich czasach, że zrobienie ładnej etykiety wcale nie oznacza wyższej ceny produktu. Olej kosztuje ok 18 zł.



Golden Rose, Liquid Matte Lipstick
Te pomadki znalazły się na mojej Wishlist 2017. Wiadomo, że moja siostra czyta mojego bloga także kierowała się również moimi potrzebami. Dostałam pomadkę w kolorze 03 i 13. 03 nigdy mi się nie podobała, ale ktoregoś dnia przyszła do pracy moja koleżanka Sandra i wyglądała w niej cudownie. Od tego momentu wiedziałam, że na ustach wygląda zupełnie inaczej, lepiej niż na swatchu. 13 wydaje mi się, że jest już z nowej kolekcji odcieni. Jest to delikatny nudział, połączony z nutą brzoskwini. Nigdy bym sama sobie jej nie kupiła. Tymbardziej patrząc na kolor jaki zostawia na ręku. Jednak do mocnego makijażu wygląda super! Koszt jednej pomadki to ok 20 zł.





Jak mam tylko możliwość wejścia do Natury, to zawsze z niej skorzystam. Ostatnia moja wizyta zakończyła się zakupem dwóch znanych mi już produktów i dodatkowo bardzo lubianych.

Sensique, odżywka do paznokci First Aid
Moje paznokcie są bardzo trudne w utrzymaniu. Wiele odżywek powoduje odwrotny efekt od zamierzonego. Stosowałam już odżywki Golden Rose (ok trzech różnych), Semilac, Eveline i wiele wiele innych. Wszystkie powoduje nadmierne rozdwajanie płytki. Ta odżywka jako jedyna wzmacnia mi płytkę, odżywia ją i kosztuje zaledwie 9 zł. Często można dostać ją w promocji za ok 4,50 zł.

Inecto Naturals, Odżywka kokosowa
Jedno opakowanie sięga już dna, dlatego musiałam kupić kolejne. Uwielbiam tą odżywkę. Skład ma dość dobry, poza Isopropylalcohol. Nie stosuje jej do każdego mycia, więc nie widzę skutków używania produktu z tym składnikiem. W moim przypadku odżywka bardzo fajnie nawilża włosy, stają się błyszczące i pięknie pachnące kokosem. Koszt to ok 17 zł.


Pod koniec stycznia robiłam zamówienie w sklepie internetowym e-zebra.pl. Miałam zamówić tylko jeden produkt. Niestety nie obyło się bez dodatkowych rzeczy.

Maybelline, Color Tattoo nr 91
Ten produkt jest moją ulubioną bazą pod cienie. Nie miałam jeszcze tak taniej, dobrej, trwałej i wydajnej bazy. Oczywiście polecam kupować go głównie w internecie bo jest o wiele tańszy niż w Rossmannie i innych tego typu sklepach, ale również nie był "macany" przez baby bez wyobraźni. Niestety bardzo często jak już jest na promocji i jest kilka sztuk tego własnie koloru to okazuje się, że każdy był już otwarty, dotykany itp itd. Przy zakupie w drogerii internetowej mam komfort, bo kupuje czysty produkt. A jego koszt wynosi zaledwie 12,60 zł.

W7, Matowy puder bronzujący Honolulu
Akurat ten puder trafił do koszyka przez przypadek. Widziałam ostatnio kilka jego recenzji i zaciekawił mnie. Kosztuje zaledwie 12 zł, a jest naprawdę dobrym produktem!

Kavai, pędzel 20 i 80
Na pędzle tej firmy miałam ochotę również od dłuższego czasu. Szczególnie podobał mi się ten do blendowania (80). Niestety w polecanych ukazał się ten piękny, ścięty i zbity pędzel (20) i nie mogłam się powstrzymać. I dobrze zrobiłam, bo jest świetny! Używam go do nakładania bronzera i pokochałam od pierwszego użycia. Pędzel nr 20 kosztuje 17 zl, pędzel nr 80 kosztuje 27 zł.





BISHOJO - piękno zawarte w minimalizmie - emulsja micelarna, płyn micelarny i oliwka do demakijażu

$
0
0
   BISHOJO jest firmą produkującą kosmetyki oparte na filozofii japońskiej. Niedawno ukazała się recenzja dwóch kremów, o których możecie poczytać TU. Firma nie jest jeszcze wszystkim znana, ale w internecie znajdziecie już wiele recenzji ich produktów. Dziś przedstawię Wam trzy produktu do demakijażu - płyn micelarny, emulsję micelarną i oliwkę. Jesteście ciekawi? Zapraszam na post! :)



BISHOJO w swoim asortymencie ma aż trzy produkty do demakijażu. Moim zdaniem jest to już spory wybór. Tymbardziej, że firma dopiero startuje i zaczyna swoją działalność. Wszystkie produkty znajdują się w minimalistycznych opakowanich z pompką! Dokładnie tak, wszystkie produkty, nawet płyn micelarny mają pompkę. Jak dla mnie jest to strzał w 10. Dodatkowo mamy wybór trzech różnych form demakijażu.

Oliwka do demakijażu
Od niedawna stosuję metodę OCM, która do pewnego momentu była dla mnie zbawieniem. Niestety, zmywanie olejami ma też swoje minusy tymbardziej przy łojotokowym zapaleniu skóry skłonnym do wyprysków. Jeśli nie jesteście fanami tworzenia własnych mieszanek olejowych, ten produktów będzie idealny dla Was. 
Mieszanka zawiera między innymi olej ze słodkich migdałów i olej z kamelii japońskiej. Dzięki oliwce makijaż o wiele lepiej się zmywa, skóra jest dokładniej oczyszczona i najważniejsze - nie ma uczucia ściągnięcia. Oliwkę stosuje głównie przy makijażu oka, gdzie mam eyeliner czy mocny tusz do rzęs. Czasami staram się wykonywać olejkiem masaż całej twarzy i dzięki temu dogłębnie oczyszczam skórę z makijażu i nawilżam olejami. Kosztuj 34 zł /150ml





Emulsja micelarna do demakijażu
Ten produkt akurat najmniej przypadł mi do gustu, bo nie pieni się. Jest to myjąca emulsja, która oczyszcza skórę. Można stosować ją również na zasadzie mleczka do twarzy, ale sprawdza się trochę gorzej, bo pozostawia tłustą warstwę na skórze. Jednak to że mi nie odpowiada, nie oznacza, że nie jest dobra! Produkt ten bardzo polubiła moja mama. Używa jej rano jak i wieczorem, jest zadowolona z efektów. Skóra jest oczyszczona i nawilżona. Moja mama wcześniej używała podobnego produktu z Ziaji, jednak ten ma lepszy skład i skóra wygląda po nim lepiej. Kosztuje 22 zł / 200 ml.



Płyn micelarny do demakijażu
To jest mój ulubieniec wśród produktów firmy BISHOJO. Płyn świetnie oczyszcza skórę, domywa nawet eyeliner czy wodoodporne tusze. Nie podrażnia skóry, nie wysusza jej., nie szczypie w oczy. Dodatkowo nie zawiera silikonów czy parafin. Czego chcieć więcej? Kosztuje 22 zł / 200ml.






Złota piątka produktów do włosów

$
0
0
   Produktów do pielęgnacji włosów jest naprawdę sporo. Co rusz powstają nowe, "lepsze" i ciekawsze maski, odżywki czy szampony. Wchodząc do sklepu możemy dostać zawrotu głowy od nadmiaru produktów na półkach. Jedne są nawilżające inne wygładzające, jeszcze inne mają oleje, a inne najdziwniejsze ekstrakty. Jednak koniec końców opis producenta jest bajką w porównaniu do składu i ilości poszczególnych składników. Udało mi się znaleźć produkty na które warto zerknąć. Moją dość ciekawe składy, miłe dla oka ceny i przede wszystkim dobrze działają!

Isana, Professional, Effektiv-Kur, Oil Care
Kuracja do włosów z olejkiem arganowym
Mała, niepozorna buteleczka. Niska, bardzo dobra cena... a jak z jakością? Na tę maskę trafiłam przez przypadek. Poszukiwałam odżywki z Alterry, ale obok na promocji w cenie 4 zł znalazłam ten produkt. Szybko spojrzałam na skład, bez silikonów, z olejem ze słodkich migdałów i arganowym. Jest to maska którą każdy powinien wypróbować. Świetnie nawilża i wygładza włosy. Dzięki niej włosy są miękkie, gładkie, lejące, nie odstają, a suche końce są zdyscyplinowane. Czego chcieć więcej?

Inecto Pure Coconut
Odżywka do włosów suchych i zniszczonych
Uwielbiam zapach kokosa. Ta odżywka pachnie pięknie, ale nie jest to typowo kokosowy zapach, męczący czy mdły. Dodatkowo świetnie działa na włosy. Jej działanie przyrównałabym do maski z Isany. Oparta jest na oleju kokosowym. Kosztuje ok 15-17 zł.



Hair Professional, Oil care Haarol
Olejek do włosów
Na końcówki nakładam olej na tak zwaną zakładkę. Najpierw na mokre włosy nakładam olej z mieszanką różnych olei, gdy są już suche nakładam coś z silikonami. Co prawda olejek z isany zawiera również silikon, ale nie przeszkadza mi to. Serum świetnie nawilża suche końcówki. Dzięki niej pozbyłam się odstających suchych strąków. Kosztuje ok 10-12 zł.

Yves Rocher, Spray do układania włosów zwiększający objętośc z wyciągiem z malwy
Z tej serii pokochałam szampon, który sprawdził mi się przy łojotokowym zapaleniu skóry głowy. Poszukiwałam jednak czegoś co ułatwi rozczesywanie. Ten produkt nie jest wybawcom przy bardzo splontanych włosach. Jednak ułatwia rozczesywanie i lekko podnosi je u nasady. Dodatkowo pięknie pachnie. Kosztuje ok 30 zł, ale warto kupić go na promocjach za ok 18-20 zł.


Biolaven, szampon do włosów
Słyszałam o nim same pozytywne recenzje (w tym u Anwen). I faktycznie jest bardzo dobry! Mimo braku SLS czy SLES bardzo dobrze się pieni, oczyszcza skalp i nie plącze aż tak włosów. Nadaje się dla osób z ŁZS bo łagodzi świąd. Kosztuje 15-20 zł w zależności od miejsca zakupu. Jesli poszukujecie delikatnego szamponu do codziennego mycia to polecam go serdecznie!



Triki urodowe i kosmetyczne

$
0
0
   Wiele razy widząc ciekawe rozwiązanie urodowego problemu w telewizji czy internecie myślałaś „czemu sama na to nie wpadłam?” Każda z nas zna ciekawe sposoby na radzenie sobie z włosami, makijażem czy pielęgnacją. To właśnie dzięki nim jesteśmy w stanie poradzić sobie z problemem w kilka chwil, uzyskać pożądany efekt lub naprawić „mały”, kosmetyczny dramat. Poniżej znajdziecie parę prostych trików, które przydadzą się Wam na co dzień.


Podgrzanie zalotki suszarką
Z pewnością niejednokrotnie nałożony przez Was tusz na rzęsy nie dawał spektakularnego efektu. Użycie zalotki poprawiało skręt tylko na chwilę. W takim przypadku najlepiej jest podgrzać zalotkę ciepłym strumieniem powietrza suszarki. Skręt rzęs będzie intensywniejszy, a efekt widoczny przez wiele godzin. Ważne jest, aby zalotka nie poparzyła Was. Wystarczy tylko lekko podnieść jej temperaturę.


Cielista kredka
Kredka w cielistym kolorze ma wiele zadań. Jest to produkt, którego nie powinno zabraknąć w żadnej kosmetyczce. Kredkę możemy nałożyć na dolną linię wodną. Dzięki temu zabiegowi powiększymy oczy, ale również dodamy im świeżego, zdrowego i promiennego wyglądu. Świetnie sprawdza się przy zmęczonych i zaczerwienionych oczach. Minimalizuje efekt zaczerwienienia oka i dodaje lekkości spojrzeniu. Pamiętaj, aby wybierać kredki w naturalnych odcieniach beżu, a nie białe (wyglądają bardzo nienaturalnie). Uwielbiam kredkę z Golden Rose o której przeczytacie TU.


Powiększenie ust
Pewnie niejedna z Was chciała mieć większe usta. Mamy dwa triki, dzięki którym możecie to osiągnąć. Pierwszym z nich jest podkreślenie łuku kupidyna. Odpowiada on ze uwypuklenie górnej wargi, dzięki czemu całe usta staną się pełniejsze. W tym przypadku mamy dwa sposoby: rozświetlenie lub rozjaśnienie. Po nałożeniu szminki nakładamy na łuk kupidyna odrobinę rozświetlacza. Spowoduje on optyczne pokreślenie górnej wargi. Jeśli jednak nie jesteś fanką tego produktu i nie masz go w swojej kosmetyczce nie martw się. Kolejnym rozwiązaniem jest nałożenie jaśniejszego koloru szminki w środkowej części górnej wargi czyli pod łukiem kupidyna. Metoda ta działa na tej samej zasadzie co rozświetlenie ust. Uwydatniamy górną wargę dzięki czemu usta stają się pełniejsze i większe. Mamy jeszcze jeden trik na piękniejsze usta. Potrzebna będzie nam konturówka i szminka. Konturówką robimy zarys ust, musimy jednak robić to nie na granicy warg, ale odrobinę poza nimi. Całość wypełniamy szminką. Ta metoda w największym stopniu powiększy nasze usta. Najbardziej lubię szminki i kredki z Golden Rose. Przeczytacie o nich TU.


Na ratunek pomadce
Wiele z Was ma swoje ulubione szminki. Często nosimy je w torebkach, gdzie narażone są na liczne uszkodzenia. Zdarza się również, że podczas nakładania pomadki na usta, zbyt mocno przyciśniemy ją i złamie się nam w połowie. Nie musimy od razu kupować nowej. Możemy naprawić tą popsutą. Wystarczy do tego zapalniczka. W miejscu pęknięcia przykładamy zapalniczkę i czekamy aż pomadka zmieni swoją konsystencję na lekko płynną. Tą samą czynność robimy ze złamaną końcówką. Następnie przykładamy dwie części do siebie, czekamy chwilę i lekko wygładzamy palcami. Kolejnym etapem jest włożenie szminki na 15 minut do zamrażalki, aby szybciej stężała. Po wyjęciu z lodówki możemy ściąć ją lekko nożem, aby uzyskać dobry kształt. W przypadku gdy pomadka rozpuściła się nam, bądź lekko zgniotła (na przykład w torebce) możemy włożyć ją do zamrażarki na 10 minut i gotowe!


Popsuty cień, bronzer bądź róż
Złośliwość rzeczy martwych nie zna granic. Ile razy zdarzyło się że spadł Wam bronzer, róż, rozświetlacz czy cień i rozkruszył się na kawałki? W dodatku ten ulubiony, którego albo ciężko dostać, albo jest strasznie drogi. Mamy również na to radę! Produkt należy rozkruszyć w całości bez pozostawienia grudek. Powinien mieć konsystencję gładkiego pyłku. Następnie będzie nam potrzebny spirytus salicylowy (dostępny w aptece), chusteczka i moneta (bądź inny produkt o zbliżonym kształcie do kosmetyku). Na rozkruszony kosmetyk dodajemy parę kropli spirytusu i mieszamy. Musi powstać dość gęsta i mokra konsystencja przypominająca pastę. Uważajcie jednak ze spirytusem. Dodawajcie go bardzo ostrożnie, aby było go jak najmniej. Kolejnym krokiem jest wygładzenie powierzchni. Do tego etapu potrzebna nam będzie chusteczka i moneta. Monetę owijamy chusteczką i lekko przykładamy do produktu w celu wyrównania powierzchni. Następnie nakładamy chusteczkę na produkt i delikatnie przyklepujemy palcem. Dzięki temu krokowi sprawdzimy powierzchnię ale również odsączymy nadmiar spirytusu. Odkładamy kosmetyk w bezpieczne miejsce i czekamy aby wysechł, a spirytus wyparował. Po wyschnięciu musimy delikatnie zdrapać wierzchnią warstwę produktu. Tak zrobiony kosmetyk możemy znów zacząć używać.

Wyschnięty tusz
Tusze wielokrotnie po niespełna miesiącu zastygają i są nie do użytku. Mamy na to aż 3 sposoby! Pierwszy z nich jest najprostszy. Wystarczy włożyć tusz do kubka z gorąca wodą i pozostawić na 5 minut. Po wyjęciu maskara jest znów gotowa do użycia. Kolejną metodą jest użycie kropli do oczu lub płynu do soczewek. Do środka dodajemy parę kropli produktu, zamykamy i rolujemy tusz w dłoniach. Dzięki temu zabiegowi płyn dotrze do każdej części opakowania. Nigdy nie mieszamy poprzez wkładanie i wyjmowanie szczoteczki. Ten ruch powoduje wtłaczanie powietrza do środka opakowania, czego następstwem jest suchy tusz. Jeśli same krople do oczu bądź płyn nie dają rady, to musimy wymieszać je w proporcji 50:50 z gliceryną (do kupienia w aptece). Postępujemy tak samo jak w przypadku powyżej i mamy tusz jak nowy! Moje ulubione tusze to Volume Million Lashes od Loreal, zerknijcie na nie TU.


Przedłużenie zapachu perfum
Często zdarza się nam, że zapach perfum znika w ciągu dnia. Z pomocą przychodzi zwykła wazelina. Przed aplikacją perfum smarujemy skórę minimalną ilością wazeliny. Najlepiej posmarować skórę w miejscu zgięcia łokcia, na nadgarstku czy szyi. Powoduje ona zwiększenie trwałości perfum nawet o kilka godzin!


Zbyt suchy lub mocny podkład
Wiele podkładów ma bardzo szybko schnącą konsystencję, przez co podczas aplikacji możemy porobić plamy. Często podkłady również wysuszają naszą skórę. W tym wypadku przed aplikacją podkładu wystarczy nałożyć odrobinę olejku lub naszego ulubionego serum na gąbkę bądź pędzel do podkładu. Dzięki temu zmienimy lekko konsystencję podkładu i łatwiej będzie nam się z nim współpracowało. O pięciu najlepszych podkładach przeczytacie TUTAJ.


Serum na końcówki
Suche końce są zmorą większości posiadaczek długich i średnich włosów. Używane przez Was serum nie pozostawia zadowalających efektów? Spróbuj nakładania na zakładkę. Pierwszą warstwę serum nakładamy na mokre włosy, kolejną po ich wysuszeniu. Metoda ta chroni końce przed ciepłym strumieniem powietrza suszarki i czynnikami zewnętrznymi. Dodatkowo nie pozostawia efektu tłustych włosów, jak w przypadku nałożenia zbyt dużej ilości serum. Złota piątka w pielęgnacji włosów - KLIK.


Jędrniejsza skóra twarzy
Niejednokrotnie zdarza się, że skóra od rana jest zmęczona, a widoczność porów wzmożona. Na ratunek spieszy lód. Przed nałożeniem podkładu masuj skórę twarzy kostką lodu. Zmniejsza ona widoczność porów, poprawia ukrwienie, przez co skóra jest jędrniejsza, gładsza i bardziej promienna. Pamiętajcie, aby masować skórę ruchami okrężnymi od dołu ku górze!

Problem z osypanymi cieniami
Nakładanie cieni przy zrobionym całym makijażu często bywa wyzwaniem. Cienie bardzo często osypują się, a zmycie ich wiąże się ze zmyciem połowy wykonanego już wcześniej makijażu. Nie martwcie się, znalazłyśmy sposoby również na to. Pierwszym rozwiązaniem
jest malowanie oczu w pierwszej kolejności, a później nakładanie reszty makijażu. Dzięki temu mamy możliwość zmycia osypanych cieni spod oczu. Jeśli jednak wolicie malować oczy na końcu to mamy na to dwie rady. Osypane cienie możemy zdjąć taśmą klejącą. Taśmę zawijamy wokół palce, gdzie zewnętrzna strona jest klejąca. Delikatnymi i szybkimi ruchami przykładamy palec z taśmą w miejsca osypanych cieni. Dzięki tej metodzie zdejmiemy nadmiar cieni spod oczu, a makijaż pozostanie nietknięty. Kolejną metodą jest nałożenie większej ilości pudru pod oczy. Po skończonym makijażu oka ścieramy osypane cienie puchatym pędzlem do makijażu. Możemy użyć również pędzla do korektora czy rozświetlacza. Ważne aby robić to szybkim i zdecydowanym ruchem. O paletach wartych uwagi możecie przeczytać TU.


Niesforne brwi
Wasze brwi nie chcą się układać? Wystarczy, że je podetniesz! Podcięte brwi o wiele lepiej się układają, trzymają się cały dzień na swoim miejscu i bardzo dobrze wyglądają. Brwi podcinamy w dwóch etapach. Najpierw wyczesujemy je ku górze i nadmiar lekko podcinamy. Następnie zaczesujemy je w dół i zbyt długie włoski z którymi nie poradziliśmy sobie przy pierwszym cięciu mamy okazję podciąć teraz. Pamiętajcie, że lepiej powtórzyć czynność dwu-trzykrotnie niż jednorazowo obciąć za dużo i stworzyć brzydki kształt brwi.

 A jakie są Wasze triki? :)



Nowośći ELFA PHARM: Vis Plantis, O'HERBAL, Dr Sante

$
0
0
   Od paru lat współpracuję z firmą Elfa Pharm. Pamiętam jak firma zaczynała od szamponów i odżywek Green Pharmacy. Wtedy hitem był szampon z rumiankiem, potem weszła seria arganowa z granatem. Firma coraz bardziej zaczęła się rozwijać i poza Green Pharmacy, Elfa Pharm ma w swoim dorobku: O'HERBAL, Dr Sante, Vis Plantis, Intensive Hair Therapy i Fresh Juice. Dziś nadszedł czas na przedstawienie paru ich nowości! Jesteście ciekawi? Zapraszam :)



Dr. Sante Maska do włosów z olejem macadamia i keratyną, odbudowująca, ochronna.
Maskę dostałam w ostatniej paczce od Elfa Pharm. Uwielbiam produkty do włosów w tak dużych pojemnościach. Mam włosy grube i długie, dodatkowo mam łojotokowe zapalenie skóry, dlatego musze myć głowę maksymalnie co dwa dni. Maska ta przypomina mi odżywki z Kallosa. Produkt jest zamknięty w 1000 ml opakowaniu, zakręcany od góry. Bardzo łatwo można wybrać odpowiednią ilość maski. W składzie znajdziemy: olej macadamia, kokosowy, moringa, hydrolizowane proteiny sojowe, hydrolizowaną kreatynę, kwas mlekowy, wyciąg z kwiatów gardeni. Minusem dla niektórych mogą być silikony, które są dość wysoko w składzie. Jednak jeśli nie przeszkadzają Wam one to polecam tę maskę. Bardzo dobrze nawilża włosy, wygładza je. Dzięki niej włosy są lejące, nie puszą się i co najważniejsze nie są suche na końcach. Koszt takiej maski to 22zł / 1000ml.




Vis Plantis Basil Element, Maska wzmacniająca przeciw wypadaniu włosów
Kolejna maska! Od razu zaznaczę, że nie wiem jak wpływa na wypadanie włosów, bo do tego musiałabym stosować zapewne całą serię. Maska ma typowo emolientowy skład, nie zawiera żadnych protein. Znajdziemy w nim m.in: glicerynę, silikon, olej kokosowy, słonecznikowy, arganowy i lniany, dodatkowo ma wyciąg z bazylii, który ma minimalizować wypadanie włosów. Maska z pewnością jest idealnym produktem na zimę, gdy mamy problem z suchymi końcami. Włosy po niej są gładkie, miękkie, lśniące i nie puszą się. Koszt maski to 29,90 zł / 200 ml.



Vis Plantis, Kremowe masło do ciała regenerujące - olejek arganowy i figi

Masło do ciała od Elfa Pharm jest genialne! Bardzo szybko się wchłania, natychmiastowo nawilża skórę, poprawia jej napięcie, wygładza, nie pozostawia na skórze tłustego filmu. Jest bardzo wydajne, wystarczy tylko odrobina, aby pokryć nim całe ciało. Jedynym minusem jest dla mnie zapach. Mógłby być mniej kremowy, a bardziej słodki lub świeży. W składzie znajdziemy tytułowy olejek arganowy, ekstrakt z figi, mocznik, glicerynę i silikony. Kosztuje zaledwie 16,50 zł / 250 ml. 





O'HERBAL dezodorujący krem do stóp z ekstraktem z krwawnika
Jedynych produktów których nie lubię w pielęgnacji to kremy do stóp. Moim zdaniem zapach mentolu jest zbyt intensywny, bądź pozostawiają na skórze tłusty film przez co nie mogę wyjść z łóżka. Tutaj nie ma takiego problemu. Krem ma lekko ziołowy zapach, ale trudno jest właściwie go wyczuć, dodatkowo dość szybko się wchłania. Polubiłam go za bardzo dobre nawilżenie skóry stóp, która jak wiadomo po zimie bywa sucha. Kosztuje 9 zł / 75 ml



O'HERBAL witaminowy balsam do ust z olejekiem pomarańczowym
Pomadka nawilżająca jest produktem, który każdy powinien mieć w kieszeni bądź torbie. Moje usta często są suche, spierzchnięte, a dodatkowo lubią pękać w kąciku ust. Ta pomadka natychmiastowo je nawilża i odżywia. Nie sądziłam, że Elfa Pharm ma aż tak dobre i tanie pomadki. Koszt balsamu to 7 zł.



Vis Plantis, Helix Vital Care, kremowy peeling nawilżający do ciała
Z peelingami do ciała bywa różnie. Jedni są ich wielkimi fanami, inni nie widzą sensu ich używania. Ja stoję gdzieś pośrodku. Ten produkt bardzo przypadł mi do gustu. Peeling jest kremowy, delikatny, ma drobne granulki złuszczające. Skóra po nim jest nawilżona i gotowa do nałożenia kolejnego kosmetyku. Suchy naskórek zostaje zdarty, dzięki czemu skóra odwdzięcza się większym napięciem i gładkością. W składzie znajdziemy masło shea, wosk pszczeli, olej macadamia, wyciąg z kwiata magnolii, maliny moroszki, filtr ze śluzu ślimaka, silikon. Koszt to 15 zł / 200 ml.


Vis Plantis, Helix Vital Care, Peeling enzymatyczny do twarzy.
Niedocenianymi produktami są peelingi enzymatyczne, mimo, że często są lepsze od tych gruboziarnistych. Tak samo jest w tym przypadku. Peeling Vis Plantis jest bardzo dobrym i tanim produktem. W składzie znajdziemy: papaine (wyciąg z papai, który złuszcza naskórek), wyciąg z bławatka, olej kameliowy i bawełniany, ale także pantenol i glicerynę. Po tym peelingu skóra jest gładka i odświeżona. Stosuję go minimum raz w tygodniu i jestem bardzo zadowolona z efektów. Kosztuje 13 zł / 75 ml.


Vis Plantis, Helix Vital Care odmładzający balsam naprawczy do rąk i paznokci, Acai + malina moroszka.
Przez dwa lata pracowałam z sklepie z kosmetykami, gdzie na półkach stały testery. Bardzo lubiłam mieć nawilżone dłonie i często zdarzało się, że co chwila jakiś balsam do ciała czy krem do rąk bądź nawet stóp lądował na moich rękach. Nie było to spowodowane nudą, ale prezentacją produktu na skórze klienta bądź mojej. Przez te zabiegi moja skóra bardzo przyzwyczaiła się do wiecznego nakładanie na nią jakiegoś preparatu. Tutaj z pomocą wkroczył balsam do rąk od Elfa Pharm. Stosuje go codziennie rano i wieczorem. Uwielbiam go za pompkę, ale także że szybkie wchłanianie, dobre nawilżenie, łagodzenie i odżywienie skóry. Dodatkowo sprawia, że skóra jest miękka i pachnąca. Kosztuje 15 zł / 300 ml.


VI Edukacyjny Kongres Kosmetyczny - wygraj wejściówki!

$
0
0
   23 kwietnia w Warszawie odbędzie się VI Edukacyjny Kongres Kosmetyczny. Uczestnicząc w nim dowiecie się wielu ciekawych rzeczy na temat skóry oraz problemów skórnych, ale również kosmetyków i składników kosmetycznych. Jest to idealne miejsce dla profesjonalistów aby pogłębiać wiedzę, ale również dla osób interesujących się kosmetyką i kosmetologia. Wszystkie informacje na temat Kongresu znajdziecie poniżej :)
Tak jak pisała wyżej, VI Edukacyjny Kongres Kosmetyczny odbędzie się 23 kwietnia 2017 roku w Warszawie w Centrum Konferencyjnym Golden Floor Tower przy ulicy Chłodnej 51. Wydarzenie na FB Kongresu znajdziecie TU, natomiast wszelkie informacje dotyczące wcześniejszych Kongresów, zakup biletów itp możecie zobaczyć na stronie Kongresu.

Na Facebooku Kobieca-Strefa.pl można wygrać taki bilet. A zgłoszenie jest banalnie proste. Wystarczy napisać komentarz pod zdjęciem które znajdziecie poniżej i udostępnić tą informację. Konkurs trwa do 12.03.2016 roku. 




Regulamin konkursu na FB "Wygraj Bilet na VI Edukacyjny Kongres Kosmetyczny"

1. Rozdanie będzie trwało od 05.03 do 12.03
2. Nagroda jest sponsorowana przez VI Edukacyjny Kongres Kosmetyczny
3. Aby wziąć udział w rozdaniu musisz mieć ukończone 18 lat.
4. Wyniki podam w najbliższym mozliwym terminie po zakończeniu składania zgłoszeń.
5. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)
6. Po ogłoszeniu zwycięzców będę czekać 3 dni na informacje o danych do wysyłki na FB Kobieca-Strefa.pl

PROGRAM VI EDUKACYJNEGO KONGRESU KOSMETYCZNEGO - 23.04.2017r. - WARSZAWA
9:00 – 10:00Rejestracja uczestników, powitalna kawa i poczęstunek
10:00 – 10:05Otwarcie VI Edukacyjnego Kongresu Kosmetycznego
10:05 – 10:35Plasma Ri. Blefaroplastyka powiek. Niechirurgiczny lifting powiek, zmarszczek, okolicy oka, ust i okolicy ucha (pokaz)– Urszula Kłyszewicz – właściciel salonu Activ Beauty Care & Expert, instruktor z zakresu medycyny estetycznej i urządzeń Hi-Tech, kosmetolog, linergistka
10:35 – 10:45Nowa, lepsza jakość zabiegów w gabinecie kosmetycznym – FORLIFE & MADAGA– Julia Zárubová – przedstawiciel firmy FORLIFE & MADAGA POLSKA
10:45 – 11:30 Retinol i witamina C w kosmetykach – fakty i mity– mgr Monika Krzyżostan – technolog kosmetyków, kosmetolog
11:30 – 12:00Choroby autoimmunologiczne a zmiany skórne– Iwona Krzemińska – kosmetolog, właściciel i manager Centrum Estetyki Ciała Efekt
12:00 – 12:15Przerwa kawowa, konsultacje z wystawcami kongresu
12:15 – 12:45POKAZ SPECJALNYHawajski masaż LOMI LOMI– Emilia Krysiak – dyplomowana masażystka, specjalistka masaży SPA, właściciel Studio Masażu Revital
12:45 – 13:30 "Ślubna wiosna" czyli szybkie zdobienia salonowe na wiosnę oraz dla panien młodych (pokaz)– GOŚĆ SPECJALNY– Ewa Kargetta-Sowul – główny Szkoleniowiec Kargetta Academy, Międzynarodowa Instruktor, EuroFashion Akademia Paznokcia Educator, II Vice Mistrzyni Polski Nail Art
13:30 – 14:00Terapia dla zmęczonych nóg – tajski masaż refleksologiczny (pokaz)– Emilia Krysiak – dyplomowana masażystka, specjalistka masaży SPA, właściciel Studio Masażu Revital
14:00 – 14:45Przerwa obiadowa, konsultacje z wystawcami kongresu
14:45 – 15:30Cellulit i nadmiar tkanki tłuszczowej - jak sobie z tym radzi medycyna estetyczna – GOŚĆ SPECJALNY– dr Zbigniew Leśniowski – Certyfikowany Specjalista Medycyny Estetycznej (EBBA), Dyrektor Europejskiego Centrum Lekarzy Estetycznych ECLEST, Dyrektor Medyczny Centrum Szkoleniowego Kosmetologii Medycznej
15:30 – 16:15Kosmetologia i medycyna estetyczna wczoraj i dziś – trendy w branży beauty – GOŚĆ SPECJALNY– Kalina Ben Sira – założycielka i prezes sieci Klinik La Perla
16:15 – 16:45Personal branding w gabinetach kosmetycznych– GOŚĆ SPECJALNY– Alan Dąbrowski – ekspert telewizyjny, trener główny, założyciel Akademii Wizażu i Kosmetyki, stylista  fryzur, kosmetolog
16:45 – 17:25Bezpieczeństwo gabinetu kosmetologicznego.  Formalne elementy zgody klienta na zabieg– Grzegorz Maciaszek – dyrektor Zarządzający w MedLegalis sp. z o. o., Anna Maciaszek – dyrektor marketingu i sprzedaży w firmie MedLegalis sp. z o. o.
17:25 – 17:45Losowanie nagród. Zakończenie kongresu

Moim zdaniem program jest bardzo ciekawie ułożony. Najciekawszym wykładem może być Retinol i witamina C oraz "Ślubna wiosna". Mój ślub zbliża się coraz szybciej dlatego ciekawią mnie najnowsze trendy. Natomiast o witaminie C i retinolu słyszałam mnóstwo różnych opini i jestem ciekawa jak widzą to specjaliści. 

Który wykład najbardziej was zainteresował? :)

Edukacyjny Kongres Kosmetyczny skierowany jest do osób z branży kosmetycznej: kosmetologów, kosmetyczek, właścicieli i managerów salonów kosmetycznych, medycyny estetycznej oraz SPA, producentów i dystrybutorów produktów kosmetycznych oraz do osób pragnących pogłębiać swoją wiedzę, poznać ofertę produktową rynku kosmetycznego i być w pełni wykwalifikowanym specjalistą.
Myślę, że każdy pasjonat kosmetyków, kosmetyki i kosmetologi powinien się tam znaleźć :)

Ulubieńcy lutego - Organique, O'Herbal, ecocera

$
0
0
   Marzec już na dobre zawitał w naszych kalendarzach. Jest jednym z moich ulubionych miesiący. W marcu mam urodziny, mój P zresztą również, dodatkowo za oknem rozbudza się wiosna. Jednak musimy jeszcze pożegnać zimny luty który obfitował w wiele nowości i testowanie różnych ciekawych produktów. Wśród nich znalazłam kilka kosmetyków godnych uwagi. Chcecie się przekonać co to za perełki? :)




W lutym moją pielęgnacje opanowały produkty firmy Organique. Pierwszym z nich jest maska do włosów Anti-age. Miałam ją ponad rok temu i odwiedzając sklep w Magnolia Park na nowo sobie o niej przypomniałam. Uwielbiam ją pod każdym względem, moje włosy zresztą także. Włosy po niej są lśniące, gładkie, lejące i pięknie pachnące. Kosztuje 45 zł/ 150 ml. Krem po goleniu jest kolejnym produktem wartym uwagi. Stosuję go głównie pod makijaż. Podkład lepiej się utrzymuje na twarzy, dodatkowo wygładza skórę i pozostawia dłużej matową. Kosztuje ok 35 zł /70 ml. Więcej przeczytacie o nim TU. Kolejnym produktem jest dezodorujący krem do stóp O'Herbal. Jest to jeden z niewielu kremów do stóp bez wyraźnej mentolowej nuty zapachowej. Jest to dla mnie spory plus. Świetnie nawilża skórę i bardzo szybko się wchłania. Kosztuje 9 zł / 75 ml. Dokładniej opisałam do w tym poście.


Jedynym produktem do makijażu w tym zestawieniu jest puder ryżowy Ecocera. Zbierałam się do jego zakupu dość długo, bo nie wierzyłam w jego właściwiości tymbardziej, że kosztował grosze. Byłam przekonana, że jak Paese ma wyższą cenę to musi być najlepszy. Bardzo się myliłam. Puder z Ecocera jest świetny! Uwielbiam go za długotrwały mat i niską cenę. Kosztuje 18 zł / 15 g, chociaż ak wchodził na rynek kosztował ok 12 zł. Co do porównania z puderm z Paese.. z pewnością jest ponad dwukrotnie tańszy, tak samo dobry jak nie lepszy i ma taką samą gramaturę. Ostatnim produktem jest kula do kąpieli czarna orchidea Organique. Uwielbiam ich kule i wszystkim je polecam, jednak ta jest wyjątkowa. Ma piękny, rewelacyjny zapach. Mocny, lekko słodki, trochę przytłaczający, może troche kwaśny? Trudno jest go jednoznacznie określić, ale jeśli lubicie mocne zapachy to koniecznie spójrzcie na serię o zapachu czarnej orchidei. Poza zapachem kula świetnie nawilża skórę i przygotowuje do dalszych zabiegów jak peeling czy nałożenie masła. Kula kosztuje 16 zł / 180 g.


8 zastosowań oleju awokado

$
0
0
   Oleje są bardzo popularne w pielęgnacji włosów, ale również ciała i twarzy. Każdy olej ma swoje właściwości, które pomagają nam walczyć z danymi problemami skórnymi. Na rynku jest wiele różnych olejów m.in z pestek truskawek, malin, jojoba, słodkich migdałów, arganowy, macadamia, z ogórecznika, moringa, kokosowy czy tamanu. Dziś przedstawię wam 8 zastosowań oleju awokado. Jesteście ciekawi? :) 


1. Zmywanie makijażu
Oleje świetnie zmywają makijaż, jednak olej z awokado jest jednym z lepszych i tańszych rozwiązań. Olej awokado niweluje suchość, wygładza i ujędrnia skórę dlatego idealnie spawrdzi się przy zmywaniu makijażu. Wystarczy nałożyć parę kropli olej na dłonie, zrobić nimi delikatny masaż twarzy. Następnie wiglotną ściereczką zmyć cały makijaż. Jeśli nie odpowiada wam metoda OCM, możecie użyć go zamiast tzw dwufazówki. Bez problemu domywa wodoodporny makijaż i nie podrażnia wrażloiwej skóry wokół oczu. Olej świetnie spawrdzi się przy skóre suchej, ale również i tłustej.

2. Kąpiel
Brykasz się z przesuszoną skórą? A może jest ona alergiczna? Dodaj parę kropli oleju awokado do kąpieli, a zobaczysz znaczną różnicę! Niewarto kupować gotowych mieszanek olejowych do kąpieli. Często zawierają parafinę, która daje chwilowy efekt, a czasami  nawet podrażnia skórę.


3. Zabezpiczenie końcówek włosów
Olej awokado świetnie sprawdza się w pielęgnacji włosów. Jak wiadomo włosy na końcach są najbardziej przesuszone i zniszczone, gdyż są najstarszą częścią włosa. Z ich suchością poradzi sobie olej awokado. Zmiękcza włosy i dodaje im blasku.

4. Olejowanie włosów
Czasami stosowane zabiegi i kosmetyki niszczą nasze włosy. Najlepszą metodą ich naprawy i regeneracji jest olejowanie włosów. Wiele osób stawia na olej kokosowy bądź arganowy. Niestety obydwa oleje w moim (i nie tylko) przypadku się nie sprawdziły. Olej awokado był za to strzałem w 10! Włosy po nim są zregenerowane, gładkie i lejące. 


5. Dodawnie paru kropli do ulubionej maski
Niekażdy ma czas i ochotę olejować włosy. Można sobie i z tym poradzić. Wystarczy dodać 3-4 krople oleju awokado do ulubionej maski. Maskę trzymamy 15-20 minut na włosach i gotowe. Włosy są zdrowsze i piękniejsze.

6. Masaż
Każdy kocha masaże. Jednak niekoniecznie musimy używać do nich oliwki opartej na parafinie i innych chemicznych składnikach. Olej awokado ma bardzo dobry poślizg. Możemy podciągnąć go pod suche oleje, które długo utrzymują się na skórze dzięki czemu nie musimy non stop nakładać nowej poracji olejku. Poza tym olej awokado nawilża i wygładza skórę. Świetnie sprawdzi się przy skórze dojrzałej.


7. Krem
Wasz krem nieodpowiednio nawilża skórę? Wystarczy dodać do niego olej awokado, a od razu zauważycie różnicę. Oczywiście najlepiej dodać go do kremu na noc. Na dzień mógłby zbyt długo się wchłaniać lub przetłuszczać lekko skórę. Dodatkowo olej możemy dodać do maseł czy balsamów do ciała. Efekt będzie powalający.

8. Miejscowo na skórę
Jeśli Twoja skóra jest problematyczna wystarczy nałożyć bezpośrednio na nią olej awokado. Olej świetnie sprawdza się przy łuszczycy, suchych piętach czy łokciach, poparzeniu słonecznym ale również gdy nasza skóra jest odwodniona. Olej awokado koi, wspomaga odbudowę naturalnej bariery lipidowej skóry ale również hamuje utratę wody.


Mój olej awokado kosztował 18 zł / 100 ml. Jest to firma Mohani, którą znajdziecie w Helfy. Uwielbiam ich olejki! W swoim asortymencie mam już olej ze słodkich migdałów i z pestek truskawek. Pokochałam te olejki za stylowy design, pipetkę i cenę. A Wy skąd macie swoje olejki?

4 produkty do walki z niedoskonałościami czyli jak uporać się z trądzikiem - Bielenda, Sephora, Avon, La Roche Posay

$
0
0
   Walka z trądzikiem i niedoskonałościami jest męcząca i długa. Wiele produktów albo zbyt mocno wysusza skórę, albo powoduje zapychanie i powstają kolejne zmiany skórne. Dziś pokaże Wam trzy produkty, które swoim działaniem normalizują wydzielanie sebum, oczyszczają skórę oraz zmniejszają powstałe ropne zmiany skórne. Brzmi ciekawie, prawda? Jesteście ciekawi? Zapraszam!


Bielenda, Super Power Mezo Serum - serum z kwasem migdałowym
Do tego produkto podchodziłam bardzo sceptycznie. Nie wiem dlaczego, ale nigdy nie dażyłam tej firmy zaufaniem. Pierwsza skusiła się moja siostra, która zakochała się w tym serum już od pierwszego użycia. Zachwalała jakie jest cudowne, rewelacyjne i genialne. Poczekałam jednak na efekty. Mimo dużego trądziku, wielu produktów które nie dawały rady ten faktycznie zmniejszył zaczerwienienie skóry, ilość zmian ropnych na policzkach i wydzielanie sebum. 
Moja przygoda z nim rozpoczęła się od punktowego stosowania. Dla osób, które posiadają skórę odwodnioną taka metoda jest najlepsza, bo nie narażamy skóry na wysuszenie. Jak wiadomo (albo i nie) skóra sucha nie ma trądziku. Jest tylko skóra tłusta odwodniona, która wygląda jak skóra sucha, jednak powstają na niej zmiany trądzikowe. Po pewnym czasie zaczęłam stosować serum na całą twarz. Jednak robiłam to tylko 2-3 razy w tygodniu. Tą metodę utrzymuję do teraz i jestem bardzo zadowolona z efektów. Wszelkie zaczerwienienia zmniejszyły się, grudki i zmiany ropne rzadziej wychodzą oraz skóra nie przetłuszcza się aż tak bardzo. Dodatkowo skóra jest gładsza i jędrniejsza.
Komu bym nie poleciła produktów z tej serii, wszyscy dają pozytywny odzew. Mają o wiele mniejszy problem ze skórą! Czy warto? Z pewnością! Tymbardziej, że serum kosztuje zaledwie 25 zł.






Sephora, błotna maseczka oczyszczająco-matująca - cynk i miedź
Bardzo trudno jest znaleźć dobra maskę. Szczególnie kiedy skóra jest wymagająca. Ta maska z pewnością zalicza się do tych na plus. Nie znam drugiej tak dobrej, błotnej maski. Skóra po niej jest oczyszczona, zmatowiona, a wszelkie powstałe zmiany skórne szybciej znikają. Po jej zmyciu czuć idealne oczyszczenie skóry. Jakby dopiero wtedy była dokładnie oczyszczona z makijażu i codziennych zanieczyszczeń. Maska kosztuje 55 zł. Jak tylko macie skórę tłustą lub z trądzikiem musicie koniecznie jej spróbować. 

Avon, głęboko oczyszczająca maska błotna z minerałami z Morza Martwego
Kupiłam ją z ciekawości. Nie jest to idealna maska i jakościowo ta z Sephora wyprzedza ją w przedbiegach. Jednak jeśli poszukujecie czegoś z niższej półki cenowej to ta będzie dobrym wyborem. Ma ona inną konsystencję, bardziej kremową. Co do działania: również matowi i czyszcza skórę, jednak robi to mniej dokładnie i efekt utrzymuje się krócej niż w przypadku maski Sephora. Jej działanie będzie z pewnością lepsze od maseczek glinkowych Ziaja, które jak dla mnie działają dość słabo. Kosztuje 7-10 zł w zależności od promocji. Czy warto? Za tę cenę z pewnością!



Na zdjęciu dwie maski błotne. Wyżej Avon niżej Sephora.


La Roche Posay, oczyszczający żel do twarzy Effaclar
Nie można walczyć z trądzikiem bez żelu! Tutaj niezastąpiony jest Effaclar od La Roche Posay. Idealnie oczyszcza skórę, zmniejsza wydzielanie sebum i powstawanie zmian ropnych. Nie znalazłam drugiego tak dobrego żelu dla skóry tłustej i trądzikowej. Spotkałam się ze stwierdzeniem, że często wysusza. Przy mojej odwodnionej skóre z łzs nie zauważyłam takiego efektu. Żel mamy do wyboru w dwóch wersjach pojemnościowych - 200ml i 400ml. Ja kupuję większe opakowanie ze względu na pompkę, a starcza mi właściwie na cały rok codziennego użytkowania. Polecam łapać go w promocji w Superpharmie, bo potrafi kosztować nawet 38 zł. Bez promocji możemy go kupić za niecałe 50 zł.



Viewing all 162 articles
Browse latest View live